Wyobrażacie sobie, jakie to uczucie zobaczyć swój własny nekrolog? Niestety, nie jest to scenariusz z filmów grozy, ale dzieło „dziennikarzy”, którzy dla sensacji zrobią naprawdę wiele, a nawet uśmiercą aktora czy wokalistę. Oto 3 znane osoby, które przeczytały o tym, że… nie żyją.
Spis treści
Artur Rojek
To pierwsza tego typu sensacja, o której większość z nas zdążyła zapomnieć, bowiem miała miejsce w 2011 roku. W jednej sekundzie Internet obiegła wiadomość o śmierci lidera Myslovitz. Rozpętała się burza – fani zespołu oprócz aktywności na forach, dzwonili do siebie, dzieląc się tragiczną wiadomością. Wkrótce po tym pojawił się kolejny wpis, w którym Artur Rojek musiał dementować plotki o własnej śmierci. Jakby sam fakt, że wciąż żyje nie był wystarczającym wyjaśnieniem tych pomówień.
Tadeusz Sznuk
Chyba ciężko znaleźć osobę, która nie darzy sympatią prezentera Jednego z Dziesięciu. Tadeusz Sznuk to historia telewizji i klasa sama w sobie. Możemy więc przypuszczać, że właśnie dlatego stał się bohaterem ostatniej wiadomości, która poruszyła polski Internet. Uspokajamy, Tadeusz Sznuk ma się dobrze. Wcale nie przeszedł udaru, a nowe odcinki kultowego teleturnieju z jego udziałem cały czas możemy obejrzeć na Dwójce.
Janusz Gajos
Przypuszczamy, że plotka na temat jego śmierci powstała w redakcyjnym korytarzu. Niewykluczone, że okrutny wpis narodził się z potrzeby dobrego tematu na stronę główną. Wyobraźnia poniosła twórców tego newsa na tyle daleko, że posłużyli się szczegółowymi faktami. Powołali się Polską Agencje Prasową i wymienili konkretny szpital, w którym aktor miał umrzeć. Choć wyobraźni można pogratulować, stanowczo potępiamy takie praktyki.
Fałszywe informacje rozprzestrzeniają się jak wirus
Internet sprawia, że dzisiejsze dziennikarstwo pozwala na bardzo dużą swobodę, a największe portale świetnie wykorzystują to do własnych celów. Co ciekawe, zupełnie nikt nie jest w stanie kontrolować opublikowanych treści.
[reklama]
Pozostaje tylko nie wierzyć we wszystko, co zaserwują nam serwisy plotkarskie. Bowiem sam fakt, że artykuł widnieje na kilku znanych stronach, wcale nie jest gwarancja jego wiarygodności.