Fani kina ze zniecierpliwieniem wypatrują wyników rozdania tegorocznych Oscarów. Wokół wręczenia nagród rozpętała się już burza dyskusji. Czy rasizm stoi za wyborami organizatorów? Jedno jest pewne. Pośród nominowanych nie ma ani jednego czarnoskórego. Wyjątkiem jest Chris Rock, który jednak tylko poprowadzi galę.
Nie brakuje komentarzy na temat listy nominowanych do Oscara. Czy jedynie złośliwość przemawia przez tych, którzy nazywają rozdanie nagród najbardziej białym w historii? Od lat w większości jasnoskórym aktorom daje się szanse na otrzymanie statuetki. Podobne opinie wypłynęły już rok temu. Tym razem obiektem żartów zapewne stanie się Chris Rock – jedyny czarnoskóry podczas rozdania Oscarów 2016 – z tym, że w roli wyłącznie… prowadzącego gali.
Taki stan rzeczy budzi falę kontrowersji. Wyróżniony nie został ani Michael Jordan za Creed: Narodziny legendy, ani Idris Elba za Beasts of No Nation. Jeden film z udziałem czarnoskórych aktorów został, co prawda, umieszczony na liście nominowanych, jednak w kategorii za oryginalny scenariusz, który napisało dwóch białych scenarzystów… – Jonathan Herman i Andrea Berloff.
Czy to przypadek? A może nastaje era, w której kolor skóry warunkuje bycie dobrym aktorem?
(źródło: whatstrending.com)
Co o tym myślicie? Decyzje tworzących listy nominowanych są słuszne?