Do napisania tego tekstu zabieram się od mniej więcej godziny. W międzyczasie odświeżyłam kilka razy Facebooka, obejrzałam parę Insta Stories i sprawdziłam, czy aby na pewno dobrze działa mi Snapchat. Nie ma w tym (niestety) nic dziwnego, bo przecież większość z nas funkcjonuje podobnie. Kilkuminutowy tour po profilach społecznościowych to niemalże chleb powszedni – niezależnie od tego, czy jedziemy autobusem, stoimy w kolejce po masło, czy… jesteśmy w pracy.
Przypuszczam, że gdyby mój telefon – zamiast w zasięgu wzroku – leżał w torbie, nie sprawdzałabym go co chwilę. Nie traciłabym także kolejnych minut na odświeżaniu fb, gdyby nie stale otwarta, zachęcająca do tego, zakładka Facebooka. Tylko jak to zrobić? Jak nie kłaść smartfona obok laptopa i jak nie odpalać fejsa zaraz po włączeniu komputera w pracy? To zwyczajnie silniejsze ode mnie. Zupełnie jak… uzależnienie.
Spis treści
Smartfon w pracy jak marihuana
Mimo że chciałabym, by tak nie było, nie ma w tym stwierdzeniu nawet krzty przesady. Udowodniono bowiem, że skutki używania smartfonów w pracy mogą być dla naszego mózgu i zdolności koncentracji dość destrukcyjne i wywoływać stan podobny do tego, w jakim znajdujemy się po zarwanej nocy albo w wyniku regularnego nadużywania (!) marihuany. Obniżają też poziom naszej inteligencji aż o 10 punktów. To kwestia przede wszystkim rozkojarzenia.
Takie wnioski wysnuto na podstawie badań przeprowadzonych na pracownikach jednego z angielskich banków centralnych. Sprawdzono, jak często sięgają oni po smartfona – okazało się, że ma to miejsce średnio raz na 7 minut i za każdym razem rozprasza w podobnie wysokim stopniu. Co ciekawe, “powrót na Ziemię” po jakiejkolwiek aktywności w mediach społecznościowych (odczytanie i odpowiedź na wiadomość, dyskusja w komentarzach, lektura postów, itp.) może trwać nawet 30 minut! Zestawiając ze sobą te dane, otrzymujemy dość szokujący (zwłaszcza dla pracodawców), ale niestety prawdziwy komunikat. A to jeszcze nie wszystko.
W poszukiwaniu “przeszkadzaczy”
Okazuje się, że – jak to bywa w przypadku uzależnienia – nie wystarczy schować smartfona i wylogować się z Facebooka. Pracownicy, którzy mieli albo mają w zwyczaju regularne sprawdzanie swoich kont na serwisach społecznościowych są po prostu przyzwyczajeni do tego, że coś ich rozprasza, zatem jeśli nie może to być np. telefon, szukają jego zamiennika (jak ja to znam!!).
Takie ciągłe poszukiwanie “elementów przeszkadzających” sprawia, że jesteśmy stale rozkojarzeni, a co za tym idzie, zdecydowanie mniej wydajni. Ma to również wpływ na nasze relacje z innymi ludźmi (nie mamy na nie czasu!) oraz na fakt, że w zasadzie nigdy nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak pracujemy. Równia pochyła, prawda?
Czas na zmianę
Uzależnienie od smartfona staje się powoli poważną chorobą cywilizacyjną. Jedni bagatelizują ten problem, inni otwarcie przyznają, że gdyby mieli do wyboru kwadrans bez telefonu i bolesne porażenie prądem, wybraliby to drugie. Serio.
Przyznam, że do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wielki wpływ na moją pracę ma fakt, że tak często sięgam po smartfona. Spróbuję to zmienić. Trzymajcie za mnie kciuki!