Wszyscy znamy Fridę Kahlo z jej artystycznej strony, wszak jej malarstwo jest znane na całym świecie. Jej życie było naznaczone burzliwymi emocjami – od bólu, który towarzyszył jej na co dzień, przez zazdrość, aż do wielkiej miłości. Nie tylko do swego męża Diega Rivery. Frida miała wielu kochanków i wiele kochanek, ale tylko jednego, José Bartolego, obdarzyła namiętnymi listami miłosnymi.
Związek malarki z Diego Riverą był niesamowicie burzliwy. Rozstawali się i wracali do siebie. Oboje nawiązywali liczne nie nie znaczące romanse. Do czasu, gdy Frida poznała w szpitalu José Bartolego. Między artystami wybuchło namiętne uczucie, którego świadectwem stała się piękna miłosna korespondencja obojga.
Listy Fridy były pełne namiętności, bardzo zmysłowe i niesamowicie emocjonalne. Niektórzy twierdzą, że powstały, gdy malarka pod dużym wpływem środków uśmierzających ból, w tym też morfiny, musiała je przyjmować po ciężkiej operacji kręgosłupa.
Kochankowie musieli ukrywać się przed zazdrosnym Diegiem, dlatego większość listów Frida podpisywała jako Mara, a José jako Sonja – mąż artystki nie miał nic przeciwko romansom malarki z kobietami.
Po jednej z nocy spędzonych z Bartolem, Frida napisała piękny list:
9 sierpnia 1946
Mój drogi Bartoli,
ostatniej nocy czułam się, jakby miliony skrzydeł pogłaskały mnie po całym ciele, jakby ślady Twoich palców miały usta, którymi złożyły na mnie niezliczone pocałunki. Atomy mojego ciała są Twoje i zaczynają drżeć, kiedy się kochamy. Chcę żyć i być silna w obliczu Twej miłości, z całą czułością, na którą zasługujesz. Chcę dać Ci wszystko, co jest we mnie najlepsze, abyś nigdy nie czuł się samotny…
Mara
Listy Fridy były takie jak jej malarstwo – pełne pasji, emocji, szczere do bólu. Swoje uczucie potrafiła przelać zarówno na płótno, jak i na kartkę papieru. Przy kochanku czuła to, czego nigdy nie dostała od swojego męża – wzajemność. Jej każde słowo wyrażały wielkie uczucie, jakim darzyła artystę. Niektóre z listów ozdabiała drobnymi ilustracjami – najczęściej przedstawiały jej osobę – co zwykła robić także w swej sztuce, gdyż uważała, że malowanie siebie samej to jak malowanie najlepiej sobie znanego tematu. Podobno uczucie do Bartolego było tak głębokie, że Frida rozważała odejście od swego męża. Niestety, zmarła w 1954 roku. Bartoli przechowywał jej listy do końca życia.
Mój Bartoli-Jose-Giuseppe, moja jedyna czerwieni,
nie wiem, jak pisać miłosne listy. Jednak chcę Ci powiedzieć, że cała jestem Twoja. Od kiedy Cię pokochałam, wszystko się zmieniło i stało piękniejsze. Chciałabym Ci podarować najwspanialsze kolory, chciałabym Cię całować, chciałabym, aby nasze marzenia zlały się w jedność. Chciałabym patrzeć Twymi oczami, słyszeć dźwięki dobiegające do Twych uszu, czuć Twoją skórą, całować Twoimi ustami. Chciałabym się stać cieniem, kładącym się u Twych stóp na ścieżce, którą kroczysz… Chciałabym być wodą, która Cię obmywa, światłem, które z Ciebie emanuje. Marzę, aby moja dusza była Twoją, tak, aby Twój głos mógł pieścić mnie od wewnątrz, łaskotać moje trzewia… W Twoim pożądaniu i w Twojej rewolucyjnej walce stawać się lepszym człowiekiem dla każdego, towarzyszyć Ci zawsze i pomagać, kochając Cię, i znajdując w Twoim śmiechu własną radość.
Gdybyś kiedykolwiek cierpiał, chciałabym wypełnić Cię czułością po brzegi, abyś mógł się poczuć lepiej. Abyś zawsze mógł mnie znaleźć obok siebie, kiedy tylko byś mnie potrzebował. Pragnę zawsze na Ciebie czekać. I stawać się niczym rześkie powietrze, kiedy tylko zapragniesz pobyć sam.
Mara
Listy miłosne są zawsze bardzo intymne, pełne uczuć. Taka też była Frida Kahlo w swej miłości do José Bartolego, w swej sztuce, w całym swym trudnym, ale pięknym życiu. Co sądzicie o jej listach? Znacie twórczość Fridy? Podzielcie się koniecznie!