By pokonać Pistons, wszystko co najlepsze musiała pokazać „Wielka Trójka” z Cleveland. Kyrie Irving zdobył 31 punktów, Kevin Love dodał 28 pkt i 13 zbiórek, a LeBron James 22 pkt i 11 asyst.
Mimo ich bardzo dobrej gry, sprawa zwycięstwa prawie do końca pozostawała otwarta. Prowadzenie zmieniało się 17-krotnie, a 21 razy na tablicy wyników widniał remis. Goście imponowali przede wszystkim skutecznością. Za trzy punkty trafili w 15 z 29 prób. W kluczowym momencie jednak wyraźnie zabrakło im doświadczenia i nie byli już tak efektywni.
„Tłoki” w play off grają po raz pierwszy od 2009 roku. Wówczas w pierwszej rundzie 0-4 ulegli… Cavaliers. Minionej nocy najwięcej – 21 punktów – zdobył dla nich Kentavious Caldwell-Pope.
„Nie ma dla nas znaczenia z kim gramy. Nikogo się nie boimy i zamierzamy szybko wyciągać wnioski z każdego meczu. Myślę, że nie jesteśmy bez szans” – powiedział rozgrywający Pistons Reggie Jackson.
Emocji nie było w trzech pozostałych niedzielnych meczach. Miami Heat już po pierwszej kwarcie prowadziło we własnej hali z Charlotte Hornets 41:22. Ostatecznie gospodarze wygrali 123:91. Drużyna z Florydy nigdy wcześniej w meczu play off nie zdobyła aż tylu punktów.
Najlepszy w zwycięskiej drużynie był Luol Deng – 31 pkt. W ekipie „Szerszeni” wyróżnił się Nicolas Batum – 24 pkt.
W Konferencji Zachodniej także zwyciężali faworyci. W Teksasie koszykarze San Antonio Spurs rozbili Memphis Grizzlies 106:74. Zdziesiątkowani kontuzjami goście muszą sięgać po najgłębsze rezerwy. W pierwszej piątce na parkiet wyszedł 39-letni Vince Carter i to on był najlepszy w ekipie przyjezdnych, uzyskał 16 punktów. Dla „Ostróg” 20 zdobył Kawhi Leonard.
„Kiedy grasz przeciwko tak silnej drużynie jak Spurs, musisz szanować piłkę i oddawać rzuty z przygotowanych pozycji. Gdy zamiast tego popełniasz straty, po chwili przegrywasz różnicą 15, czy 20 punktów. Właśnie to nam się przydarzyło” – ocenił Carter.
W Los Angeles miejscowi Clippers nie dali szans Portland Trail Blazers, wygrywając 115:95. Wśród zwycięzców prym wiódł Chris Paul. Na swoim koncie zapisał 28 punktów i 11 asyst. Dla przyjezdnych 21 punktów zdobył Damian Lillard.
Drugie spotkania w tych parach odbędą się w środę, w tych samych halach. Wyjątkiem jest mecz Spurs – Grizzlies, który zaplanowano na wtorek. (PAP)
wkp/ krys/