Dokładnie 274,55 mln euro – na tyle wycenia się obecny skład reprezentacji Polski. Drużyna do najtańszych nie należy, a jednak na Mistrzostwach w Rosji nie wyszła nawet z grupy.
Kwota o której mowa, czyli 1,17 miliarda złotych, to szacunek serwisu transfermarket.pl oparty na wartościach rynkowych konkretnych piłkarzy wchodzących w skład całej, 23-osobowej reprezentacji. To wartość na dzień 24.06.2018 roku.
Można by za to z zapasem wykupić Mennicę Polską, dokonać zakupu średniej klasy Dreamlinera albo zamieszkać w najdroższym apartamencie na świecie popijając równie drogą whisky.
Spis treści
Są tańsi i drożsi
Porównywanie wartości reprezentacji Polski do Boeinga 787 jak najbardziej ma sens, bo łatwiej w ten sposób wyobrazić sobie kwoty, o których mówimy. I choć ta już jest ogromna, są znacznie droższe reprezentacje.
Za 23-osobową kadrę Francji należałoby zapłacić blisko 4 razy więcej, niż za polską – są warci 1,08 mld euro! Niewiele tańsza jest Hiszpania (1,03 mld euro), Brazylia (981 mln euro) i Niemcy (883 mln euro).
Po drugiej stronie rankingu stoją: Panama (8,23 mln euro), Arabia Saudyjska (18,83 mln euro) i Peru (38,53 mln euro). Tańsza od reprezentacji Polski jest też… Japonia (74,55 mln euro), która już na tę chwilę zaszła w Mistrzostwach Świata wyżej. Ech…
Lewandowski jest najcenniejszy
Istotną składową wartości naszej reprezentacji jest Robert Lewandowski. Tylko jego osoba jest warta 90 mln euro – więcej niż cała kadra Japonii! To też więcej niż 17 „najtańszych” piłkarzy w kadrze Nawałki łącznie. Na podium stoją jeszcze Piotr Zieliński (o wartości 32 mln euro) i Wojciech Szczęsny (20 mln euro).
O czym mówią pieniądze?
Po co te wszystkie wyliczenia? Ano po to, żeby pokazać ile znaczą w piłce nożnej pieniądze. Polska jest 13. najdroższą reprezentacją w rankingu FIFA. Gdyby „najdroższą” oznaczało „najlepszą”, powinniśmy, chłodno kalkulując, przynajmniej wyjść z grupy. Tymczasem mecz z Japonią rozegraliśmy już tylko honorowo…
W Rosji coś się naszej reprezentacji nie udało. Matematyka i pieniądze nie sprawdziły się. Czy za 4 lata pokażemy, że stać nas na więcej?