Producent smartfonów spod znaku jabłka dosyć często gości w sądzie. Przeważnie to Apple pozywa innych, ale tym razem pozwano Apple. Spornym produktem jest Animoji, czyli chluba iPhone X.
Spis treści
Zapomniana apka
Pozew w imieniu Enrique Bonansea – obywatela USA żyjącego w Japonii – wniosła pod koniec października kancelaria Susman Godfrey LLP. Bonansea zaskarża Apple o kradzież nazwy. Twierdzi, że na nazwę „Animoji” wpadł już w 2014, a w roku 2015 zarejestrował ją w Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych USA.
Od 2014 roku nazwa „Animoji” jest ponadto w użyciu – Bonansea używa jej dla komunikatora tekstowego dostępnego (o ironio!) w AppStore. Aplikacja została pobrana ponad 18 000 razy i nadal jest dostępna. Stworzono ją z myślą o wysyłaniu animowanych tekstów, przy czym od tego czasu twórca o niej zapomniał. Od lat nie dostała aktualizacji – spisano ją na straty… aż pojawiło się Apple i ich Animoji!
Powód twierdzi, że Apple tworząc swoje ruchome buźki Animoji było świadome istnienia japońskiego komunikatora Animoji. Mało tego: utrzymuje, że firma próbowała nawet wykupić od właściciela nazwy prawo do wykorzystania nazwy jako znaku towarowego jeszcze przed premierą iPhone’a X. Chociaż transakcja nie doszła do skutku, Kalifornijczycy beztrosko pokazali światu swoje Animoji.
Łatwe pieniądze
Całe zamieszanie może okazać się dla Bonansea dobrą okazją do wzbogacenia się. Wszystko zależy od tego, czy Apple ma dobrych prawników.
Po tym, jak Apple odmówiono sprzedaży praw do nazwy, firma złożyła petycję o ich unieważnienie z powodu niejasności tego, który podmiot pierwszy zarejestrował nazwę. W Urzędzie Patentowym widnieje jako właściciel praw do „Animoji” widnieje przedsiębiorstwo Emonsters inc., którym dowodził wtedy Bonansea. Na dzień dzisiejszy ona już nie istnieje – w jej miejsce powstało Emonster k.k.
Nie ma spółki Emonsters inc.. Czy nie ma więc właściciela praw do nazwy Animoji? Jak sądzicie, kto wygra ten spór?