Wyobraź sobie, że wreszcie udało Ci się zrobić selfie idealne. Dobre światło, lepszy profil i to spojrzenie…
Pewna setek lajków i dziesiątek komentarzy pod zdjęciem, siadasz wygodnie w fotelu. Starając się opanować emocje, układasz w głowie post, uwzględniając w jego treści serię najpopularniejszych hasztagów (#polishgirl, #selfie czy #instabeauty muszą się zgadzać).
Masz już wszystko, co potrzebne jest do publikacji: zdjęcie podrasowane za pomocą odpowiedniego filtru, ujmujący post i najlepsze hasztagi. Wchodzisz w aplikację swojego ulubionego serwisu społecznościowego. Odliczasz do trzech, aby kliknąć Opublikuj. Klikasz… A wtedy? Wtedy okazuje się, że skończył Ci się Internet. Znowu.
Nie doszłoby do tego gdybyś miała idealny dla siebie pakiet Internetu. Na przykład taki jak ten.
Jak reagujesz?
- Sprawdzasz, czy to nie żart. Okazuje się, że nie.
- Podchodzisz bliżej okna – tam jest lepszy zasięg. Nic z tego.
- Odświeżasz stronę 6 razy – nic z tego. Pakiet do wykorzystania? Zero.
- Zachowując resztkę nadziei, resetujesz telefon. Odmawiasz przy tym modlitwy błagalne do wszystkich bogów Internetu, z Maffashion na czele. Bez skutku.
- Rzucasz się razem z telefonem na kanapę i nakrywasz głowę poduszką tak, aby sąsiedzi nie słyszeli krzyku rozpaczy, jaki z siebie wydajesz. I tak, by nie zepsuć sobie fryzury – wiadomo.
- Siadasz bez słowa. Ściskając telefon w dłoni, liczysz do 10.
- Nie pomaga, więc liczysz dalej. Zatrzymujesz się na 361.
- Bierzesz głęboki wdech i wypuszczasz powietrze, powtarzając w głowie “Nic się nie stało! Kochana, nic się nie stało!”.
- Otwierasz oczy. Wstajesz.
- Starasz się rozluźnić, robisz kilka rundek po salonie.
- W międzyczasie poprawiasz nerwowo ramki ze zdjęciami na ścianach i przesuwasz w prawo wszystkie napotkane po drodze doniczki.
- Głaszczesz kota, który patrzy na Ciebie delikatnie speszonym wzrokiem, a następnie zeskakuje z regału i chowa się w kocu na kanapie.
- Świetnie! Ty też mnie zostaw! Jesteś taki sam jak Internet! – krzyczysz za nim, resztkami sił opanowując łzy.
- Idziesz do łazienki, obmywasz twarz wodą.
- Patrzysz w lustro i głośno pytasz “Jak żyć?”. Odbicie w lustrze nie odpowiada.
- Przechodzisz do kuchni, zastanawiając się, czy ból po skończeniu pakietu z Internetem szybciej ukoisz czekoladą czy lodami, po czym wychodzisz z niej z olbrzymim pudełkiem lodów czekoladowych.
- Przez chwilę chcesz sprawdzić ich kaloryczność w Internecie, ale uświadamiasz sobie, że go nie masz. Chlipiesz.
- Siadasz ze swoimi lodami na kanapie – tylko one wiedzą, co czujesz ❤️
- Włączasz telewizję i zastanawiasz się co zrobić, by czas do wznowienia kolejnego pakietu z netem minął co najmniej dwa razy szybciej. Nic nie przychodzi Ci do głowy.
- Jedyne o czym myślisz przez następny kwadrans to fakt, że do początku kolejnego okresu rozliczeniowego, jesteś sama. Tylko Ty i Twoja przestrzeń. No i kot, który chwilowo zamieszkał pod kanapą.
- Nakrywasz się kocem, zamykasz oczy i wyobrażasz sobie, jakby to było, gdyby Twój Internet nie kończył się nigdy.
- Zasypiasz z nadzieją, że to tylko zły sen.
Rozwiązanie jest proste – Internetu powinno być dużo i tanio, żeby nie przydarzyły Ci się takie straszne rzeczy. Zobacz najlepszą ofertę na rynku.