Nie regulujcie odbiorników. Ładowanie laptopa bez użycia tradycyjnego zasilacza na kablu naprawdę jest możliwe! Oczywiście, nikt nie wymyślił jeszcze laptopa w wersji perpetuum mobile (nadal trzeba go „jakoś” ładować). Jednak na rynku pojawił się pierwszy przenośny komputer z taką funkcją. Ten nowy sposób ładowania baterii to duży krok w stronę rozwoju mobilności.
Spis treści
Jak to działa?
To wszystko za sprawą wykorzystania zjawiska indukcji elektromagnetycznej. Laptop nie musi być w żaden sposób podłączony kablem do gniazdka z prądem. Za ładowanie odpowiedzialna jest specjalna podkładka. To ona, podczas bezpośredniego kontaktu z laptopem (komputer trzeba po prostu na niej położyć), ładuje jego baterię, tak samo jakby używano do tego zasilacza.
Rozwiązanie jest już dostępne na rynku
Autorem laptopa posiadającego funkcję bezprzewodowego ładowania jest firma Dell. A model oferujący to rozwiązanie nazywa się Latitude Z. Jest to pierwszy tego typu produkt na rynku, nie licząc bezprzewodowych ładowarek do telefonów. Jako innowatorowi w swojej branży, producentowi można wybaczyć kilka „grzeszków”, które ukazują się użytkownikom nowego sprzętu.
Wady i zalety tego rozwiązania
Podstawka jest droga – kosztuje blisko 4 razy więcej niż zwykły zasilacz. Dodatkowo, ma ona stanowczo za duży rozmiar, w pewien sposób ograniczający wspomnianą mobilność (do plecaka raczej się nie zmieści).
Zalety? Proces ładowania jest tak samo szybki, jak jego tradycyjny odpowiednik. No i najważniejsza – nie potrzeba żadnych kabli podpiętych bezpośrednio do laptopa. Oznacza to porządek i wygodniejsze korzystanie ze sprzętu.
Czy warto?
Biorąc pod uwagę fakt, że jest to pierwszy taki produkt i firma tak naprawdę sama nadal się uczy – lepiej wstrzymać się z zakupem nowego Dell’a. Przynajmniej do czasu, aż producent ulepszy swoje rozwiązanie (np. obniżając koszty samej podstawki lub chociaż zmniejszy jej gabaryty).
Mieliście już styczność z tym sprzętem? Jakie macie wrażenia?