Polska zdaje się wreszcie wkraczać na dobre tory. Dobre, pod względem otwartości na innowacje – trwają prace nad aplikacją mObywatel, a niedawno Sejm uchwalił ustawę o elektronicznych receptach.
Pomysł dowodu w telefonie bardzo przypadł mi do gustu. Jego wykonanie, niepełne znaczenie prawne i, mam nadzieję, że tylko chwilowo, ograniczona funkcjonalność już niekoniecznie. Trzeba natomiast oddać, że inicjatywa została podjęta i Polska nie boi się już, chyba, nowych technologii. Wskazywałby na to też projekt e-recept.
Uchwalona przez Sejm ustawa przewiduje możliwość wystawienia elektronicznej recepty bez konieczności badania pacjenta i osobistej wizyty u lekarza. Przykładowo, w niektórych przypadkach będzie to możliwe już po konsultacji na odległość. To tylko jedna z opcji, do których urzeczywistnienia chwilę poczekamy. Na drodze do w pełni funkcjonalnych e-recept stoi 8 ustaw, które trzeba zmienić.
Wprowadzenie tych korekt ma nastąpić do roku 2020. Zanim nastąpi ów start, przeprowadzony zostanie program pilotażowy, który trwa już od połowy lutego w Skierniewicach i Siedlcach.
Elektroniczne recepty wystawia tam 7 placówek medycznych, a leki na ich podstawie wydaje kilkanaście aptek.
Spis treści
Same zalety?
Wiceminister zdrowia, Janusz Cieszyński, wylicza wiele zalet elektronicznych recept. Po pierwsze, zniknie problem z nieczytelnym pismem lekarzy. Dzięki umieszczaniu danych w chmurze, farmaceuta w aptece nie będzie miał wątpliwości jaki lek powinien wydać.
Elektronicznej recepty nie można zgubić, czy zniszczyć. Zniknie również konieczność przechowywania i ewentualnej archiwizacji recept w aptekach – to powinno ułatwić kwestie inwentaryzacyjne, a w skali kraju usprawnić i uszczelnić obrót produktami.
Tylko czy to zadziała?
Projekt ma dotyczyć 160 tysięcy lekarzy, 38 milionów pacjentów i wszystkich aptek w kraju. Patrząc na potężne liczby jawi się jedno hasło: rewolucja. Rewolucja, na którą być może nie każdy jest gotowy.
Nie wszyscy lekarze wystawiają recepty przy użyciu komputera, nie wszyscy mają go na wyposażeniu gabinetów. Wdrożenie elektronicznych recept oznaczałoby dla nich spory skok technologiczny.
Pacjenci problemów raczej unikną: z ich perspektywy będzie łatwiej, bo bez zbędnych dokumentów, oraz bezpieczniej. Do odebrania leków z e-recepty w aptece wystarczy albo kod kreskowy, albo PESEL ze specjalnym kodem PIN. Dzięki dokładniejszemu systemowi raczej zawsze dostaną ten lek, który powinni.
Wszystko brzmi dobrze. Tylko zapytajmy raz jeszcze, czy to aby zadziała? Podzielcie się opinią!