Podobno ludzie nie mieli kiedyś prądu, bieżącej wody – o mediach nie wspominając. I życie toczyło się dalej. A dzisiaj? Dziś są rzeczy, których nie może zabraknąć, a mimo to, czasem jest o nie niezwykle trudno. Jedną z nich jest stabilne łącze internetowe.
Wierzcie albo nie, ale są takie miejsca, gdzie bardzo ciężko o stabilne połączenie z Internetem. Sam nie znalazłem jeszcze takiego, które satysfakcjonowałoby mnie w stu procentach i nigdy nie zawiodło.
Spis treści
Tam, gdzie światłowody nie płyną
Jako mieszkaniec przedmieścia swoją przygodę w sieci zaczynałem z Internetem kablowym. Krajowi operatorzy nie byli zainteresowani świadczeniem usług w mojej okolicy, ale na szczęście znalazł się dostawca osiedlowy.
Internet płynący „ze ściany” towarzyszył mi bardzo długo, prędkość wystarczała, połączenie było nawet stabilne. Za to wszystko przychodziło jednak słono płacić – mała liczba klientów przekładała się na duże koszty, które w stosunku do przepustowości nie były adekwatne. Nie wspomnę o obsłudze klienta… Jej niski poziom albo brak był standardem u lokalnych dostawców.
Po kilkunastu latach tej przygody nastał czas na zmianę, wiele mówiło się wtedy o LTE. To była rewolucja, której uległem. Podobnie jak zrobiły to miliony, zdecydowałem się powierzyć moją domową sieć jednemu, małemu routerowi na kartę SIM. Ale Internet, który miał śmigać, wlókł się jak żółw.
Nadajniki operatora najzwyczajniej nie dawały rady – uzależnienie prędkości od liczby użytkowników przekreśliło w moich oczach ten rodzaj infrastruktury. Zasięg często znikał, a limit danych był po prostu śmieszny. Po jakimś czasie spędzonym z LTE skusiłem się na światłowód. Znałem już wszystkie warunki umowy, od podpisania której dzieliła mnie jedna wizyta w salonie. Okazało się wtedy, że konsultant nie sprawdził dostępności tej usługi w mojej okolicy. Status? Niedostępna, oczywiście.
Uciekając przed LTE
W ten sposób stałem się więźniem LTE, który nigdy nie obejrzał filmu w Full HD, bez przerw spowodowanych buforowaniem. Ciągle płaciłem za niestabilne łącze. Wtedy dowiedziałem się, że jest jeszcze antena satelitarna.
Słyszałem już o Internecie satelitarnym. Okazało się, właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, aby wypróbować tego typu Internet satelitarny, który jest dość popularny za granicą – korzystają z niego gigantyczne instytucje, jak BBC albo CNN. Czyżby miała wreszcie nadejść odsiecz od LTE?
Witaj w przyszłości
Okazało się, że rozwiązanie, które uważałem za niedostępne może być sensowną alternatywą. Zacząłem zastanawiać się, jak by to było, gdyby zniknęło widmo braku zasięgu, a coraz bliższa stała się wizja nieprzerwanego, płynnego streamingu seriali w jakości 4K…
Pomyślałem o możliwości pracy przez Internet w dowolnym momencie, bez względu na warunki pogodowe. Przez chwilę zapomniałem nawet o konieczności samodzielnych napraw, restartów, konfiguracji. To wszystko miałyby umożliwić mi talerz satelitarny.
Czy zamówiłem Internet satelitarny, wypełniając prosty formularz kontaktowy u międzynarodowego dostawcy? Nie. Moje LTE odmówiło współpracy…
[internet-form3]
Materiał powstał we współpracy z marką