Zbadać niezbadane. Za każdą cenę. Tak w wielkim skrócie można opisać plany NASA, dotyczące centrum naszego układu słonecznego. Wszystko wskazuje na to, że zamiary agencji kosmicznej z lat 60 ubiegłego wieku wreszcie się spełnią.
Spis treści
Potrzeba matką wynalazku
Wszystko zaczęło się w roku 1958, kiedy to pojawiły się pierwsze bardziej szczegółowe plany odnośnie eksploracji Słońca. Operacja ta nie doszła jednak do skutku ze względu na zbyt wysokie koszty i pewne przeszkody techniczne. Choć dzisiaj lot „na Słońce” wciąż do tanich nie należy, bo jak podliczył serwis spaceflightnow.com jego budżet opiewa na 1,5 biliona dolarów, projekt jest już na zaawansowanym etapie. Tym razem udało się pokonać przeszkody, sonda już powstała, a w lipcu 2016 rozpoczęły się nawet jej testy termiczne.
Bliżej niż kiedykolwiek
Sonda ma krążyć w przestrzeni kosmicznej aż przez 7 lat, wykonując 7 przelotów obok Wenus, by finalnie znaleźć się lekko ponad 6 milionów kilometrów od Słońca. Jest to 8-krotnie bliżej Słońca, niż znalazła się jakikolwiek inna sonda do tej pory. Próba solarna Parkera ma się rozpocząć latem 2018 roku.
Pierwszy, żyjący patron
Napisałem wyżej o Próbie Parkera… Możliwe, że zastanawiasz się właśnie, dlaczego taka, a nie inna nazwa. Już tłumaczę. NASA początkowo mówiła po prostu o Solar Probe Plus, czyli Sondzie Słonecznej Plus, jednak w ostatnich dniach maja oficjalnie zmieniła nazwę projektu. Postanowiono nazwać go na cześć astrofizyka Eugene Parkera. Już jako młody student, w 1958 roku opublikował swoje dzieło, w którym opisał zjawisko „wiatru słonecznego”. Odkrycie, które opisał, rzuciło całkiem nowe światło na interakcję gwiazd z ich otoczeniem. Swego rodzaju fenomen NASA postanowiło uczcić właśnie nazywając misję nazwiskiem uczonego, który 10 czerwca ukończy 90 lat.
Jakiż jest cel?
Naukowcy chcą poznać bliżej atmosferę Słońca, aby szczegółowiej wyjaśnić istnienie wiatru słonecznego. NASA uspokaja jednak, że olbrzymi wydatek jaki poniesie rządowa agencja nie służy tylko zaspokojeniu ciekawości badaczy. Misja ma też nauczyć ich zapobiegać ewentualnym zagrożeniom, jakie może w przyszłości nieść Słońce. Gdyby taki nastąpił, USA mogłoby stracić prąd na rok, a wraz z nim 2 biliony dolarów na inne, drobne naprawy. Szacunki start w przypadku wybuchu Słońca faktycznie rażą w oczy…
Trzymamy kciuki za powodzenie misji. Skoro start ma nastąpić w 2018, a przy Słońcu satelita ma znaleźć się po 7 latach… To efekty opiszemy Wam w 2025! Wrócisz przeczytać? Podziel się!
źródło: 1: theverge.com 2: www.nasa.gov 3: rmf24.pl