Setki tysięcy megabitów na sekundę, baza dla Internetu Rzeczy i odporność na przeciążenie liczbą użytkowników? To zalety sieci 5G, o której mówi się od lat. Oficjalnie zaprezentowano pierwszy smartfon obsługujący ten standard, ale… nie skorzystamy z jego usług tu i teraz.
Rewolucję obwieściła światu 3 sierpnia Motorola prezentując smartfon z flagowej linii Z – model Moto Z3. Przyzwoita słuchawka nie rewolucjonizuje rynku samą sobą. Brakuje jej wielu cech ideału (jak choćby obecności Jacka 3,5 mm czy indukcyjnego ładowania), a w starciu z konkurencją wypada tylko dobrze. Magia kryje się w dedykowanym akcesorium.
Spis treści
Moduły wreszcie się przydały!
Motorolę wielokrotnie krytykowano i wyśmiewano za reklamowanie swoich telefonów modułowością – funkcją, która wśród użytkowników przypadła do gustu jedynie nielicznym. Wymagała dodatkowych inwestycji w sprzęt i dźwigania ekstra ciężarków. Jeszcze wczoraj chyba nikt nie posądziłby doczepianych do tylnej klapki telefonu modułów od Motoroli za rewolucyjne. Ale to było wczoraj.
Motorola oficjalnie zaprezentowała moduł 5G dedykowany swojemu nowemu flagowcowi. Ów moduł zbudowano z koncepcyjnych części dostarczonych przez Qualcomma – modemu Snapdragon X50 5G i modemu LTE Snapdragon X24 – pierwszych w swoich kategoriach działających komponentów.
Opcja modułowości stała się tu wreszcie przydatna, a konkurencja może teraz tego pozazdrościć. Producent Z3 nieograniczony cienkimi ramkami i kompaktowością smartfona mógł, zamiast walczyć z prawami fizyki, upakować dodatkową technologię w zewnętrzny gadżet. Gadżet, który będzie dostępny w 2019 roku. W Stanach Zjednoczonych. Dla klientów sieci Verizon. Optymizm opadł, co?
Długo, lecz krócej niż inni
Informacja o licznych ograniczeniach w dostępności samego modułu 5G jak i infrastruktury z której mógłby on korzystać smuci, ale to przynajmniej zwiastun przyszłości. Do tej pory mówiło się, że pierwsze sygnały 5G dotrą do użytkowników w 2020 roku, więc pozostaje cieszyć się, że już cokolwiek wiemy. Jak Motoroli udało się przyspieszyć cały proces?
Ano przede wszystkim korzystając z modułowości, ale to już wyjaśniliśmy. Kluczem jest tu też zawężenie grupy docelowej i zaangażowany partner. O ile moduł udało się zbudować w dość krótkim czasie, o tyle budowa sieci 5G, ustawienie nadajników i podłączenie do tego monstrualnego świata użytkowników jest twardym orzechem do zgryzienia.
Za tą właśnie infrastrukturę 5G odpowiedzialną jest sieć Verizon. Zadanie jest trudne, bo przesycone zaletami 5G ma też swoją sporą wadę. Fale sygnałów mają milimetrową długość, przez co nawet kartka papieru jest w stanie je zakłócić. Sprawna sieć 5 generacji wymagałby nadajników na każdym większym skrzyżowaniu, a nawet w budynkach z grubymi murami. Sieć ma do wyznaczonego terminu zapewnić zasięg dla kilku wybranych stanów USA.
Przewaga 5G
Ktoś zapyta, po co czekać na 5G? Pływająca wokół nas sieć 4G działa, nie ma sensu majstrować dalej.
Nie, nie i nie. Postęp to to, do czego jesteśmy zobowiązani. A poza tym nikt nie wmówi mi, że 4G jest wystarczające – wystarczy większe zainteresowanie poborem danych o konkretnej godzinie, żeby sieć zwolniła do niezadowalających prędkości lub całkowicie padła. To chyba największa wada, którą 5G ma pokonać. Nowy standard ma zapewnić obsługę nawet miliona urządzeń na kilometrze kwadratowym! To z kolei dobry krok do tworzenia Internetu Rzeczy.
Wniosek jest prosty: podłączając do Internetu nawet żarówki nasza cywilizacja potrzebuje 5G. Motorolo, Verizonie, Qualcommie – powodzenia!