Lubię ułatwiać sobie życie. Co jakiś czas decyduję się na zakup nowej, dotąd nieobecnej w mojej codzienności, technologii, która mogłaby mi w tym pomóc. Niedawno padło na smart oświetlenie. Czy jestem zadowolony?
Najpierw słowo wstępu dla tych, którzy nie słyszeli wcześniej tego terminu. Zorientowanych w temacie, zapraszam akapit dalej 😉 Otóż kiedy na rynku pojawiły się pierwsze smartfony, wszystkie inne towary na sklepowych półkach również zapragnęły być smart (z ang. mądry). Od telewizorów, przez torebki i buty, aż po oświetlenie właśnie. Smart oświetlenie to takie, które działa mądrzej; sprytniej, oszczędniej i efektowniej od zwykłego. Łączy się je z komputerem lub smartfonem, co daje nieograniczone możliwości sterowania.
Ktoś powie, że zwykłe lampki, żarówki i inne świecidełka są tworem na tyle idealnym, że ich zastąpienie jest zbędne. Dla niektórych na pewno, ale nie dla mnie. Mam swoje powody, dla których kupiłem sobie smart światełka. Jakie rodzaje konkretnie? Mówię tu o żarówce RGB (kolorowej), lampce nocnej i biurkowej.
Spis treści
Po co kombinować?
Od dziecka marzył mi się futurystyczny dom, w którym wystarczy klasnąć czy głośniej zawołać, aby rozbłysło światło. To chyba za sprawą wizjonerskich bajek, które niegdyś pochłaniałem (Jetsonowie i te sprawy). Tyle się mówi dzisiaj o przyszłości, o tym że nadeszła. Zachciało mi się spróbować choć jej namiastki, tu akurat w postaci smart oświetlenia.
Nie będę też krył, że bywam leniwy. I to w najbardziej oczywistych momentach – przykład? Zaszywszy się pod ciepłym kocem, z reguły nie mam ochoty, żeby wstać i zgasić światło. Smart oświetlenie, a konkretniej jego zakup, był krokiem do wyeliminowania tego problemu.
Smart światło jest też dobre dla zapracowanych i zabieganych. Dzięki harmonogramowi świecenia można regulować sobie czas pracy, odpoczynku, przerw… Za pomocą mądrej lampki można się łatwiej obudzić, czy zasnąć.
Miałem jeszcze jeden niecny plan wobec smart światła, a konkretnie wobec kolorowej żarówki. Światłem można się nieźle pobawić. Jest idealne do zbudowania nastroju na seans filmowy, migając delikatnie w jej rytm dobrze uzupełnia moją ulubioną muzykę, a w odpowiedniej sytuacji pozwala na zrobienie oryginalnej fotografii czy nagranie efektownego filmu.
Jest też ostatni, błahy powód, dla którego kupiłem smart oświetlenie. Ja po prostu lubię gadżety.
Zdolna żarówka. Migaj dalej
Każde smart źródło światła można regulować pod kątem temperatury barwowej oddawanego światła, jego intensywności, a czasami i koloru. Da się więc uzyskać światło zimne, ciepłe, albo pośrednie. Poza tym można w łatwy sposób włączać i wyłączać te obiekty – np. smartfonem, smartwatchem albo asystentem głosowym pokroju Alexy, jeśli takiego się posiada.
Sprzęty działające jako smart źródła oświetlenia, zależnie od tego, na jakiej firmy produkty się zdecydujecie, mogą mieć wiele innych funkcji. Najpopularniejszą jest łączenie ich w konfiguracje. Najczęściej ze względu na pomieszczenie, w którym się znajdują. I tak np. moje trzy urządzenia można połączyć sobie w „Pokój rozrywki” (przykładowo), a następnie włączyć wszystkie na raz, czy zmniejszyć wszystkim jasność. Wszystko z poziomu telefonu. Czy to nie jest super?
Kupię kiedyś więcej
Oczywiście, smart oświetlenie ma także wady. Przede wszystkim kosztuje i to sporo. Jeżeli cena smart żarówek (i innych gadżetów oświetleniowych) spadnie, z chęcią kupię ich więcej. Najlepiej byłoby mieć smart świecidełka w całym domu – dopiero wtedy pokazałyby swoje możliwości. Niestety, gdy jedna smart żarówka potrafi kosztować od 60 zł wzwyż, to trochę trudne.
Wadą jest też fakt, że kupując smart oświetlenie trzeba zdecydować się na jeden sposób włączania. Jeżeli zgasimy taką smart żarówkę przyciskiem na ścianie, odetniemy jej dopływ prądu, a bez niego nie połączy się z naszym smartfonem. Telefon trzeba mieć więc zawsze pod ręką.
Niemniej jednak, dla mnie, fana nowinek technologicznych, takie smart oświetlenie to rodzaj must-have. Jestem zadowolony z tego zakupu i serdecznie Wam go polecam. Dajcie znać, co myślicie o smart oświetleniu. Porozmawiajmy.