Aplikacje komórkowe stają się coraz bardziej wymyślne. Bez niektórych z nich, takich jak np. budzik, trudno jest się obyć. Inne zapewniają rozrywkę lub dają wrażenie większej kontroli nad codziennymi czynnościami. Jednak to, co wymyślili Islandczycy, zapewne wielu z Was zadziwi.
Według islandzkiej genealogicznej bazy danych, cała populacja dzisiejszej Islandii, czyli 332 529 obywateli, ma wspólnego przodka – mężczyznę o nazwisku Jón Arason. Wynika z tego, że wszyscy Islandczycy są ze sobą bliżej lub dalej spokrewnieni. Sytuacje, gdy po upojnej nocy z tajemniczym nieznajomym albo nieznajomą okazuje się, iż ów nieznajomy albo nieznajoma są tak naprawdę kuzynami, nie należą do rzadkości. O skali problemu świadczy fakt, iż w Islandii powstała aplikacja mająca ostrzegać o zbyt bliskim pokrewieństwie, co ma zminimalizować ryzyko „przypadkowego kazirodztwa”.
Spis treści
Kto wpadł na taki pomysł?
Islandzki programista Friðrik Skúlason w latach 90. rozpoczął pracę nad genealogiczną bazą danych o nazwie Íslendingabók („Księga o Islandczykach”), zawierającej dane o Islandczykach sięgające 1200 lat wstecz. Pozwala ona prześledzić poszczególne drzewa genealogiczne. Aplikacja ÍslendingaApp, bo o niej mowa, powstała w ramach konkursu dla studentów wyższych uczelni, stawiającego za cel kreatywne wykorzystanie Íslendingabók. Jej autorami są trzej studenci Uniwersytetu Islandzkiego.
Jak to działa?
Samo działanie aplikacji jest bardzo proste. Wystarczy zbliżyć swój telefon do telefonu drugiej osoby, aby aplikacja przeszukała bazę danych i sprawdziła stopień pokrewieństwa. Jeśli pokrewieństwo okaże się zbyt bliskie, zaalarmuje ona użytkowników poprzez wyświetlenie stosownego komunikatu, dodatkowo wzmocnionego sygnałem dźwiękowym. Do tej pory aplikację ściągnęło 10 tys. użytkowników. Niektórzy twierdzą, że uratowała ich ona przed problematycznymi relacjami.
Dlaczego akurat w Islandii?
Populacja Islandii jest niewielka, dodatkowo wyspiarskie państwo przez wieki było mocno odizolowane od reszty kontynentu. Sprawy nie ułatwia kwestia specyficznego systemu nazwisk. Wskazują one jedynie na matkę lub ojca, nie zaś cały ród. Inaczej niż w pozostałych europejskich państwach, identyczne nazwisko, szczególnie mniej popularne, nie stanowi podstawy do podejrzeń, że z daną osobą łączą nas więzy krwi.
Aplikacja została wypuszczona zaledwie kilka tygodni temu, trudno zatem stwierdzić, czy rzeczywiście spełnia swoją funkcję. A co Wy sądzicie o pomyśle Islandczyków?