Najbardziej pojemny nośnik danych – kod DNA – może w 1 gramie pomieścić 252 miliony gigabajtów informacji. By zapisać całą zawartość internetu potrzebowalibyśmy więc 123 kilogramy kodu DNA: to tyle, ile waży młodziutki słoń. Świat staje się coraz szczelniej pokryty informacyjną tkanką, a cyfrowi giganci pokroju Google planują zgromadzić i skatalogować wszystkie istniejące dane. Wkraczamy w epokę, której głównym wyzwaniem będzie cyfrowa odpowiedzialność: uczciwe i przejrzyste zarządzanie petabajtami danych użytkowników sieci. Co cyfrowa rewolucja oznacza dla inwestowania?
Spis treści
Republika informacji
Pomysł na to, by zgromadzić i udostępnić w jednym miejscu całą dostępną ludzkości wiedzę jest o wieki starszy od internetu. Chęć uczynienia świata maksymalnie przezroczystym to ambicja, która narodziła się na Zachodzie wraz z nowożytnością. Na kilkadziesiąt lat przed Rewolucją Francuską paryski księgarz A. Le Breton zainicjował coś, co dziś nazwalibyśmy prototypem internetu: wielką encyklopedię francuską. Miała ona zebrać całą dostępną wiedzę na każdy temat: od roślin porastających brazylijskie lasy, po teorie o pochodzeniu kosmosu.
W ciągu ponad 20 lat encyklopedia zgromadziła 75 tys. haseł, 18 tys. stron i zawierała 20 mln słów. To jednak niewiele w porównaniu z bez mała 6 milionami artykułów na Wikipedii czy 30 kwintylionami (czyli „3” oraz 18 zer) stron dostępnych przez Google. Na świecie jest coraz mniej „pustych” informacyjnych plam i danych, które nie zostały scyfryzowane. Nasze zakupy, edukacja i rozrywka przeniosły się już niemal zupełnie do internetu. Nie inaczej jest z oszczędzaniem i inwestowaniem: zobaczmy, jak się ono zmieniło w epoce big data i algorytmów.
Inwestowanie 1.0
By gołym okiem zobaczyć skalę cyfrowej rewolucji, wystarczy rzucić okiem na to, jak wyglądały początki funduszy inwestycyjnych w Polsce. Wówczas, w 1992 r., na polskiej Giełdzie Papierów Wartościowych funkcjonowało kilka spółek, zaś ceny ich akcji były aktualizowane raz na tydzień (dziś dzieje się to na bieżąco). By nabyć lub sprzedać jednostki uczestnictwa pierwszego w Polsce funduszu inwestycyjnego należało osobiście udać się do Centralnego Domu Maklerskiego PKO w Warszawie i złożyć odpowiedni, papierowy formularz. Ten dopiero po kilku dniach docierał do siedziby towarzystwa i voilà! Stawaliśmy się inwestorami. Mimo że cała procedura wydaje się siermiężna, to w młodym, polskim kapitalizmie fundusz mógł pochwalić się spektakularnymi wynikami: inwestorzy zarobili na nim 119% w 12 miesięcy! Jak wygląda inwestowanie dziś?
Zamiast papierowego formularza
Niepisanym standardem jest, że niemal od każdego produktu lub usługi dzieli nas kilka przeklików (albo tapnięć) w serwisie internetowym lub aplikacji mobilnej. Nie inaczej jest z inwestowaniem: rejestracja na platformie IQ money zajmuje 4 minuty – tyle, co przeczytanie 5 stron książki lub odpisanie na 2 maile. Po założeniu konta wystarczy wejść w zakładkę „Inwestycje”, wybrać fundusz z oferty i dokonać zakupu. Wtedy Twoje pieniądze wędrują na konto funduszu prowadzone przez jego depozytariusza – banku lub domu maklerskiego.
To bezpieczne rozwiązanie: ani IQ money, ani towarzystwo funduszy inwestycyjnych nie przechowuje Twoich środków. Mimo to platforma IQ daje Ci podgląd swoich inwestycji – niezależnie od tego jakie towarzystwo wybierzesz – oraz umożliwia zlecenie zakupu lub sprzedaży funduszy w dowolnym momencie. Tak jak w encyklopedii – wszystko jest tu w jednym miejscu.
Świadome inwestowanie
Jednak czy cyfryzacja zwiększa bezpieczeństwo inwestycji? Co jakiś czas do naszych uszu dochodzą słuchy o aferach finansowych, przez które tysiące ludzi traci swoje oszczędności. Co zaskakujące – większość z nich opiera się na tym samym scenariuszu, którego głównym bohaterem jest tradycyjny model relacji z klientem: sprzedaż bezpośrednia. W trakcie osobistego spotkania z przedstawicielem zaufanej instytucji dochodzi do tzw. misselingu. Sprzedawca podczas rozmowy z niedoświadczonym klientem oferuje mu zakup ryzykownych produktów finansowych. Nie informuje przy tym o niebezpieczeństwach związanym z daną inwestycją i zachęca obietnicami wysokich zysków. A do tego rozmowa nie jest nagrywana. Katastrofa gotowa.
Czy coś takiego byłoby możliwe na cyfrowej platformie? Przed zakupem funduszu w internecie użytkownicy otrzymują linki do dokumentów zawierających szczegółowe informacje o tym, w co inwestuje fundusz oraz są informowani o poziomie ryzyka związnym z daną inwestycją. Na platformie IQ money dostępne są również dane o wynikach funduszy i inne informacje związane z inwestowaniem. Dzięki pełnym informacjom zawsze możesz podjąć świadomą decyzję dotyczącą Twoich pieniędzy.
Partnerska relacja i zaufanie
Cyfrowa odpowiedzialność to również jawny dostęp do podstawowych danych na temat finansów firmy, za której pośrednictwem inwestujemy. To jak ze skandynawskim pomysłem na pełną jawność płac: stoi za nim przekonanie, że finansowa transparencja zapobiega nadużyciom i buduję atmosferę partnerstwa i zaufania. Tak właśnie jest w IQ money. Co roku będziemy dzielić się z Wami wiadomościami o tym, jak sobie radzimy na rynku: jak wysokie są nasze przychody, ile ponosimy kosztów i jak inwestujemy nasze pieniądze. Dodatkowo przy zakupie każdego z dostępnych na platformie produktów dowiesz się, ile na nim zarabiamy. Nowa jakość w inwestowaniu to nie tylko algorytmy i sztuczna inteligencja – to również zwykłe, ludzkie zaufanie.