Bardzo często powtarzam, że kreatywność złodziei samochodowych nie zna granic, a każdy kolejny rok przynosi ze sobą nowe metody rabunków, w czym oczywiście pomagają nowe technologie. A że przy okazji producentom obrywa się rykoszetem? Najważniejsze, żeby z tego typu historii zawsze wyjść z twarzą i to właśnie próbowała zrobić ostatnio firma Apple.
Zacznijmy od początku. Nie tak dawno powoływałem się na tekst naszego twórcy Piotra Cichosza z Highlab.pl, który opisał bardzo niebezpieczny proceder wykorzystywania Apple AirTag’ów do kradzieży luksusowych pojazdów. Wówczas zwracałem uwagę na to, że nowe technologie oprócz wielu udogodnień niosą ze sobą także wiele zagrożeń, dlatego uważam, że jak najbardziej warto poruszać taką tematykę.
Kradzieże samochodowe wkroczyły na nowy poziom. Czy powinniśmy o tym pisać?
Spis treści
Apple zauważyło problem
Po pewnym czasie naszła mnie jednak pewna refleksja. Zacząłem zastanawiać się, w jaki sposób wobec takiego wykorzystywania swojego urządzenia zachowa się Apple? Czy firma weźmie na siebie chociaż część winy za kradzieże? A może uzna, że nagłaśnianie tego typu przypadków jest dla niej sporą rysą na wizerunku i sama przybierze rolę ofiary?
Na jakąkolwiek reakcję producenta urządzeń z nadgryzionym jabłkiem trzeba było trochę czekać, ale ostatecznie doczekaliśmy się, o czym więcej możemy dowiedzieć się od monitorującego całą tę historię Piotra Cichosza.
Z relacji autora wpisu możemy dowiedzieć się, że w ofercie firmy jakiś czas temu pojawiły się zmodyfikowane słuchawki, które nie emitowały już sygnałów dźwiękowych. Następnie głos zabrał sam producent, który najpierw jeszcze raz wytłumaczył, do jakich celów należy używać AirTag’ów, a następnie poinformował, że firma aktywnie współpracowała z organami ściągania w sprawach związanych z kradzieżami przy użyciu ich urządzeń.
Czy można było zachować się lepiej?
Piotr Cichosz podkreśla, że bardzo dobrze iż firma Apple dostrzegła problem, jednak w zasadzie to rozwiązuje problem, który sama stworzyła. Ponadto wystosowane komunikaty i tak nie odstraszą nikogo, kto chce wykorzystać AirTag’i do swych niecnych celów.
I oczywiście to wszystko prawda, jednak skoro mleko już się rozlało, trzeba było jakoś po nim posprzątać. To w miarę się udało, a sprawa nie został zamieciona pod dywan. Miejmy więc nadzieję, że Apple odrobi z tej historii stosowną lekcję, a osoby odpowiedzialne za kwestie bezpieczeństwa w firmie będą na przyszłość bardziej ostrożne. Ofiarą tego typu kradzieży może paść przecież każdy z nas…