Strzelanie z biustonosza, ciągnięcie za włosy, łapanie za pośladki. Nie jedna z dziewczynek doświadczyła tego z ręki rówieśników w czasach szkolnych. Zgłaszając to dorosłym, słyszała najczęściej daj spokój, to tylko końskie zaloty, on po prostu chce Ci pokazać, że mu się podobasz. Czy taka forma okazywania uczuć przez chłopców to na pewno nic złego i powinniśmy na to przyzwalać?
Szkoła podstawowa to czas pierwszych zauroczeń i miłości. Jednak nie dla każdej dziewczynki w wieku szkolnym to miłe doświadczenie. Zdarza się, że targające chłopcami uczucia są wyrażane w dość agresywny sposób. Zaczyna się szarpanie, popychanie, ciągnięcie za włosy, czy dotykanie miejsc intymnych.
Spis treści
Niedojrzałe emocje
Dojrzałość emocjonalna oraz kompetencje społeczne przychodzą z wiekiem. Nabywamy je z biegiem lat, po części na podstawie własnych doświadczeń, a po części z pomocą rodziców i wzorców wychowania, jakie nam przekazują. Dlatego gdy w wieku szkolnym pojawiają się pierwsze uczucia do koleżanki z ławki, to większość chłopców nie potrafi ich jeszcze odpowiednio wyrazić.
Ten niepoznany wcześniej rodzaj silnych emocji może uniemożliwiać racjonalne myślenie i prowadzić do zachowań siłowych. Bo te są instynktowne i leżą w naszej naturze od zarania dziejów, gdy komunikacja międzyludzka nie była jeszcze tak rozwinięta. Młody człowiek nie posiada jeszcze odpowiednich zasobów emocjonalnych, żeby nazwać i w pełni uświadomić sobie swoje uczucia. W związku z tym ucieka się do przemocy, poprzez którą wyraża to, co czuje.
Więcej na ten temat pisze nasza twórczyni Agnieszka Skoczylas, z bloga bliskodziecka.pl. Agnieszka jest psycholożką dziecięcą oraz terapeutką. W swoim artykule wskazuje na to, że agresja nie jest tym samym, co zachowania siłowe.
To TYLKO końskie zaloty. Czyżby?
Proszę pani, bo on złapał mnie za piersi i podarł okładkę mojego zeszytu!
O, to znaczy, że mu się podobasz. Nie przejmuj się, chłopcy już tak mają
Gdyby coś takiego spotkało dorosłą kobietę np. w pracy, to śmiało mogłaby złożyć pozew o molestowanie seksualne. Jednak w czasach dziecięcych, dorośli często pobłażliwie uznają takie zachowania za końskie zaloty i dają na to ciche przyzwolenie.
Tym samym wysyłają 2 sygnały.
Pierwszy trafia do dziewczynek. Powinny godzić się na takie zachowania, bo to przecież oznacza, że komuś się podobają. Nawet, jeśli czują się niekomfortowo, ktoś sprawia im ból lub niszczy ich mienie. W przyszłości mogą nie umieć się zachować w sytuacji, w której ktoś będzie przekraczał ich granice, bo jedyne, czego zostały nauczone to braku reakcji. Może się to również przełożyć na niezdrowe relacje z partnerem, no bo skoro jest agresywny i przemocowy, to znaczy, że kocha.
Na takie mechanizmy zwraca również uwagę Sara Tylka, która jest psycholożką i seksuolożką.
Drugi sygnał trafia do chłopców. Mają ciche przyzwolenie na przekraczanie granic cielesnych w kontaktach z koleżankami. Nie spotyka ich za to kara lub reprymenda. A skoro nikt nie wyprowadza ich z błędu, to znaczy, że postępują słusznie. W przyszłości mogą stać się tymi mężczyznami, którzy stosują catcalling, czyli np. mijając na ulicy atrakcyjną kobietę, będą za nią krzyczeć w niewybredny sposób. Lub w klubie złapią za krocze tańczącą na parkiecie dziewczynę. Lub będą wymuszać stosunek seksualny, nie traktując słowa nie jako odmowy.
Ważne jest, żeby jako rodzic rozmawiać na ten temat ze swoimi dziećmi. Nie tylko z córkami, ale również synami. W żadnym wypadku nie należy bagatelizować takich sytuacji i uznawać ich za niewinne dokuczanie. Bo w przyszłości na taką naukę może być już za późno.