Czy w obliczu ludzkiej tragedii, która ma obecnie miejsce za naszą wschodnią granicą, wypada nam dzielić się w sieci naszą codziennością? Mało tego! Czy wypada nam pokazywać, że jesteśmy szczęśliwi?
Niebawem minie miesiąc, od kiedy Rosja rozpoczęła wojnę w Ukrainie. Od tego dnia jest to temat nr 1 nie tylko w mediach, ale również w naszym prywatnym życiu. Codziennie otrzymujemy kolejne tragiczne informacje, które przeżywamy i staramy się nieść pomoc na przeróżne sposoby.
Wiele marek i osób publicznych postanowiło w tym trudnym czasie dostosować swoją strategię komunikacyjną do obecnej sytuacji. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj. Również zwykli użytkownicy sieci wciąż zastanawiają się, czy wypada im pisać o czymkolwiek innym, niż o sytuacji w Ukrainie. Bo choć nasze myśli i czyny w dużej mierze są z naszymi wschodnimi sąsiadami, to jednak zwyczajne życie toczy się dalej.
Spis treści
Czy to wypada?
Mimo smutku i niepokoju o los Ukrainy, wielu ludzi stara się publikować swoje zwykłe treści. I bardzo często w sekcji komentarzy spotykają się ze słowami krytyki. Można przeczytać, że to nie wypada, jak śmie cieszyć się życiem, gdy obok umierają ludzie, to nie czas na obnoszenie się z byciem szczęśliwym.
Jednak coraz więcej osób, przystosowując się do sytuacji, dochodzi do wniosku, że nie można wstydzić się swojej radości i dzielenie się nią może przynieść nam wszystkim wytchnienie.
Takiego zdania są również nasi twórcy Dorota i Jarek Kowalscy z podróżniczego bloga szalonewalizki.pl. W czasie, gdy wybuchła wojna, para wybierała się na Dominikanie i przez długi czas zastanawiała się, czy wypada im dzielić się ze swoimi obserwatorami wrażeniami z wycieczki. W jednym ze swoich postów zapytali nawet fanów, czy mają ochotę na takie radosne treści. Odpowiedź była twierdząca.
Nie dajmy się zwariować
Przeglądając w sieci publikacje różnych osób, zapominamy, że pokazują nam jedynie wycinek swojego życia. Dlatego krytykując ich za bierność i ignorancję, możemy być bardzo niesprawiedliwi. Nie w naszej gestii jest również mówienie innym co wypada, a co nie i to w sytuacji, która jest bezprecedensowa. Bo wielu stara się radzić z nią na swój sposób i ma prawo do dzielenia się z innymi swoim szczęściem.
Należy też pamiętać, że żeby być w stanie pomagać innym, samemu trzeba mieć na to siły. Życie w permanentnym stresie i karmienie się jedynie negatywnymi informacjami nie sprawi, że będziemy w stanie lepiej poradzić sobie z tym, co się dzieje. Dlatego odskocznia w postaci radosnych treści może podbudować i dać moc do dalszego działania.
Również nasza twórczyni Dagmara Hicks z bloga calareszta.pl zgadza się z taką postawą. W swoim artykule nawołuje do rozsądku i zwraca uwagę na fakt, że każdy ma prawo radzić sobie z obecną sytuacją na swój sposób i ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebujemy, to sztucznie tworzone podziały i skupianie się na negatywach.
To nie jest pora na wylewanie kupy szamba na kogoś, kto próbuje normalnie żyć, jest na wakacjach, zjadł pączka, czy realizuje kampanię z klientem. Czy wszyscy nie poszliście do pracy, bo w Ukrainie jest wojna? Nie? To nie krytykujcie kogoś, kto poszedł. To nie jest czas na obrażanie kogoś i sugerowanie mu, że lansuje się na wojnie. Możliwe, że sam próbuje to zrozumieć. Tak wiele się mówi o wsparciu, hejcie i krytyce, nie wydrapujmy oczu komuś, kto ma odmienny od naszego sposób na przeżycie kryzysu. Aby to przeżyć, musimy walczyć razem. Na wojnę wpływu nie mamy, ale już na nasze małe, codzienne bitwy mamy ogromny wpływ!
Koniecznie przeczytajcie cały artykuł Dagmary, ponieważ jest prawdziwym głosem rozsądku w tej sprawie.
Nikt nie kwestionuje tego, co się dzieje w Ukrainie i jakie uczucia w nas to wzbudza. Jednak to, czego wszyscy potrzebujemy to równowaga, żeby nie dać się zwariować. A tę może nam zapewnić codzienne doszukiwanie się pozytywów nawet w małych rzeczach i dzielenie się nimi ze światem.