Niestety nic nie wskazuje na to, aby trudna sytuacja, z którą od wielu miesięcy zmaga się cała branża motoryzacyjna, miała w najbliższym czasie ulec jakiejś spektakularnej poprawie. Nic więc dziwnego, że poszukiwane są rozwiązania, które choć trochę wyprowadziłyby ten sektor gospodarki na właściwe tory. Jednym z najnowszych pomysłów jest regeneracja nieco wysłużonych pojazdów przez autoryzowane serwisy.
Problemy, z którymi od dłuższego czasu zmaga się cały szeroko rozumiany rynek samochodowy to klasyczny temat rzeka. W salonach wciąż brakuje pojazdów, na nowe auto trzeba czekać nawet rok po oficjalnym zakupie, nadal brakuje półprzewodników, a ceny używek rosną w zatrważającym tempie.
Jeśli interesują Was przyczyny takiego stanu rzeczy, koniecznie zapoznajcie się z październikowym wpisem naszego twórcy Michała Lisiaka z MotoRewia.pl (kliknij tutaj i przeczytaj wpis) Okazuje się, że wcale nie chodzi tylko i wyłącznie o koronawirusa.
Jakby tego było mało, autor publikacji od dłuższego czasu podkreśla, że przyszłość motoryzacji maluje się w naprawdę ponurych barwach, regularnie punktując kolejne daremne, choć na pierwszy rzut oka bardzo proekologiczne rozwiązania. Czy wobec tego wszystkiego możemy doszukiwać się jakiegokolwiek światełka w tunelu?
Spis treści
To już się dzieje
Z dużą dozą ostrożności, ale jednak możemy. Sytuacja na rynku motoryzacyjnym choć nieznacznie, może poprawić się dzięki rozpowszechnieniu możliwości regenerowania pojazdów przez producentów. I choć oferta na razie przeznaczona jest dla firm leasingowych i leasingobiorców, w przypadku utrzymujących się problemów, być może skorzystają na tym także samochody prywatne. Więcej na ten temat przeczytacie w kolejnym wpisie Michała Lisiaka (kliknij tutaj i dowiedz się więcej).
Co może objąć taka regeneracja? Chociażby zużyte elementy zawieszenia, akumulator, świece zapłonowe, baterie w pojazdach hybrydowych, sprzęgło czy dwumas. Tego typu zabiegi oferuje już Renault pod Paryżem. Firma jest w stanie doprowadzić pojazd niemal do fabrycznego stanu w zaledwie w 8 dni.
Biorąc pod uwagę obecne trudności związane z zakupem auta, jestem przekonany, że niejeden kierowca, otrzymując gwarancję i korzystną cenę, może zdecydować się na taki odnowiony pojazd. Pada tylko pytanie, jak długo przyjdzie nam czekać na taką możliwość?
Narodowa „regeneracja”
Na koniec będzie jednak nieco humorystycznie, bowiem Michał Lisiak zwraca uwagę na fakt, że „regeneracje” pojazdów odbywają się w Polsce regularnie od ponad 20 lat. W dodatku wszystko odbywa się bez żadnych linii produkcyjnych i przesadnie drogich części.
Czasem wystarczy uszczelniacz do układu chłodniczego, niekiedy zwykła farba w sprayu, a czasami baranek, no i oczywiście naiwny nabywca. Miejmy więc nadzieję że jeśli trend regeneracji faktycznie dotrze do Polski, to nie będzie ona przebiegała w „tradycyjny” sposób…