To będą niezwykle ciekawe miesiące na rynku nieruchomości. Po wstrzymaniu podwyżek stóp procentowych i stopniowym odbudowywaniu się zdolności kredytowej, wielu Polaków ponownie zaczęło zastanawiać się nad zakupem własnego mieszkania. Kolejnym czynnikiem motywującym do nabycia jest też zapowiadany program „Bezpieczny Kredyt 2%”. Ten może mieć niebagatelny wpływ na ceny na rynku nieruchomości dla tych, którzy się na niego nie załapią. A może w obecnej sytuacji korzystniejszym rozwiązaniem będzie na przykład dalszy wynajem „na przeczekanie”?
Spis treści
Trudna decyzja
Decyzja o zakupie własnej nieruchomości na kredyt to zawsze spore przedsięwzięcie finansowe, ale i ryzyko. Nikt z nas nie jest przecież w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądała nasza sytuacja zdrowotna czy zawodowa za kolejne 5, 10, a często i nawet 30 lat. Na taki okres czasu zaciągane są przecież hipoteki.
Z drugiej strony wynajem w polskich warunkach często sprawdza się tylko czasowo, wyłącznie na jakimś określonym etapie życia. Kwestia ta nigdy nie jest jednoznaczna, a zmiennych jest naprawdę wiele, czego najlepszym przykładem jest historia Macieja Jaszczuka z bloga Subiektywnieofinansnach.pl.
Autor publikacji właśnie potrzebuje zmienić swoje mieszkanie na większe i intensywnie rozpatruje dwie opcje: sprzedaż posiadanej nieruchomości za 500 tysięcy złotych i zaciągnięcie kredytu na drugie tyle lub też sprzedaż mieszkania, zatrzymanie gotówki i wynajem lokalu większego niż ten posiadany obecnie. Sami sprawdźcie, co wyszło z jego indywidualnej kalkulacji.
Powyższy wpis jest o tyle cenny, że Maciej pochylił się także nad innymi kwestiami, często zapominanymi podczas podejmowania ważnej decyzji, których obliczyć się nie da, jak na przykład: życiowa elastyczność, łatwość zmiany miejsca zatrudnienia czy poczucie stabilności.
(Nie)bezpieczny kredyt 2%
Załóżmy jednak, że Wasza sytuacja różni się od sytuacji Macieja i myślicie o zakupie swojej pierwszej nieruchomości. Jeśli tak jest, to z pewnością słyszeliście już o zapowiadanym programie „Bezpieczny kredyt 2%”, który ma wystartować podczas najbliższych wakacji.
Istnieje spore ryzyko, że wraz z dostępnością preferencyjnych kredytów, finalnie wzrosną także ceny mieszkań. Dlatego też wiele osób zastanawia się nad tym czy decydować się na zakup już teraz czy może bardziej korzystne okaże się skorzystanie z rządowego programu wsparcia? Odpowiedzi na to pytanie poszukiwał Robert Sierant.
Według przypuszczeń eksperta, nawet jeśli bank narzuci korzystającym z programu wyższą marżę, osoby z kredytem 2% i tak wyjdą na swoje. Oczywiście bardziej lub mniej. Nie bez znaczenia pozostanie wysokość wkładu własnego i kwota zaciąganego kredytu.
Czasami jednak zakup mieszkania po okazyjnej cenie może okazać się pod względem finansowym równie dobrą decyzją co skorzystanie z dopłaty, a ponadto daje zdecydowanie większą elastyczność już na samym starcie. Nie liczyliście chyba na to, że rządzący nie stawiają żadnych warunków beneficjentom programu? O wszystkich obwarowaniach przeczytacie w powyższym wpisie na blogu.
Wypowiedzą wojnę spekulantom
Wahania na rynku nieruchomości mają to do siebie, że zawsze są doskonałą okazją dla osób szukających łatwego i szybkiego zarobku. Wszystko wskazuje jednak na to, że praktyki stosowane przez flipperów, spekulantów, ale i niektórych deweloperów wkrótce zostaną ukrócone, o czym informuje Karolina Zając z KRN.pl (kliknij tutaj i przeczytaj wpis).
Już na początku przyszłego roku zostanie uruchomiony serwis cen transakcyjnych, zaciąganych bezpośrednio z transakcji notarialnych. Z jednej strony ma to zwiększyć możliwości negocjacyjne klientów, z drugiej zaś wymusić na deweloperach publikowanie cen w serwisach internetowych.
Planowana jest też blokada handlu cesjami na rynku pierwotnym, jak również podniesienie podatku od czynności cywilnoprawnych przy zakupie większej liczby mieszkań przez jedną osobę lub podmiot. I o ile jestem całkowitym przeciwnikiem kolejnych przepisów i zbędnej biurokracji, tak ten kierunek wydaje mi się słuszny.
Podstawowym problemem mieszkalnictwa w Polsce jest jednak to, że nieruchomości wciąż jest po prostu zbyt mało. Obawiam się więc, że kolejny program zwiększający popyt, a nie podaż skończy się wyłącznie wyższymi cenami, a więc napchaniem kabzy bankom i deweloperom.