Praktycznie każda kobieta co najmniej raz w życiu doświadczyła stresującej sytuacji, w której została zaczepiona na ulicy przez obcego mężczyznę lub grupę mężczyzn. Takie zjawisko nazywane jest Catcalling i może przybierać różne formy. Jednak w każdym przypadku odbywa się wbrew woli kobiety i jako zjawisko jest bagatelizowane od lat.
Jestem kobietą, która mijając grupę mężczyzn instynktownie zaczyna się garbić i niechlujnie stawiać kroki. Powrót z imprezy planuję jeszcze zanim na nią wyjdę. Upewniam się, czy będę miała transport lub czy ktoś z moich znajomych będzie wracał w tę samą stronę. Unikam samotnych spacerów po zmroku i zawsze mam pod ręką telefon, żeby w razie czego zadzwonić po pomoc. Skąd taka ostrożność? Nie raz padłam ofiarą Catcallingu, dlatego robię teraz wszystko, żeby takiej sytuacji uniknąć. I jak wynika z komentarzy na wielu internetowych forach oraz u autorek, które ten temat poruszyły – nie jestem jedyna. A wręcz ciężko znaleźć kobietę, która chociaż raz takiego zjawiska nie doświadczyła.
Spis treści
Czym jest Catcalling?
Catcalling to werbalne i niewerbalne zaczepki w przestrzeni publicznej, stosowane najczęściej przez mężczyzn w stronę kobiet. To mogą być gwizdy, niewybredne komentarze dotyczące wyglądu, dwuznaczne propozycje, a nawet osaczanie, dotykanie, próba nawiązania kontaktu, czy śledzenie. W wielu zagranicznych krajach tego typu zachowania są karalne, niestety w Polsce wciąż przymyka się na nie oko.
Również w niektórych przypadkach sugeruje się kobietom, że same są sobie winne i prowokują swoim strojem. Jednak jest to nieprawda. Ten problem dokładnie zbadała nasza autorka Agata, która prowadzi bloga Pani Miniaturowa i chętnie dzieli się swoimi przemyśleniami dotyczącymi normalizacji niepełnosprawności i jak sama pisze – ze swojego największego kompleksu zrobiła swój najlepszy atut, który jest jej mocą.
Końskie zaloty to żadne usprawiedliwienie
Przyczyn takiego zachowania i ogólnego przyzwolenia społecznego na catcalling należy dopatrywać się w dzieciństwie. W którymś momencie chłopcy wchodzą w fazę dojrzewania, która charakteryzuje się dużym napięciem, którego jeszcze nie rozumieją. Zaczyna się od ciągnięcia koleżanek z klasy za włosy, czy niszczenia ich mienia, a może skończyć na dotykaniu ich miejsc intymnych. Niestety większość uskarżających się na takie zachowania dziewczynek usłyszy od nauczyciela lub rodziny daj spokój, to takie końskie zaloty, to oznacza, że on cię lubi!.
Jest to jasny sygnał dla chłopca, że ma społeczne przyzwolenie na tego typu zachowania i w przypadku braku jednoznacznego sprzeciwu będzie te granice przesuwał coraz dalej. Jest to również jasny sygnał dla dziewczynki, że agresywne zachowania to wyraz sympatii i należy je akceptować i się na nie godzić wbrew swojej woli. Więcej o tym zjawisku opowie Wam Katarzyna Chudzik, która w swoim artykule Końskie zaloty, czyli krzywda przyszłych kobiet zgromadziła opinie psychologów dziecięcych oraz pedagogów.
Dlaczego Catcalling nie powinien być ignorowany?
Konsekwencje bycia ofiarą Catcallingu mogą być długofalowe. W moim przypadku jest to niepokój i seria pragmatycznych zachowań, dzięki którym staram się unikać takich sytuacji. Każdego dnia przy samotnym wyjściu z domu z tyłu głowy pika mi czujka ostrzegawcza, przez nią czuję się ograniczana. Wiele kobiet doświadcza również poczucia winy i poddaje w wątpliwość słuszność swojego postępowania, czy nawet wyboru ubioru. W konsekwencji może dojść do psychicznego odłączenia się od swojego ciała, braku zaufania do partnera, czy braku poczucia swobody i niezależności. Kasia Koczułap, która jest psycholożką oraz seksuolożką i prowadzi kanał edukacyjny Co z tym seksem idealnie to podsumowała w jednym ze swoich wpisów.
Ignorowanie Catcallingu to również sygnał dla agresora, że może pozwolić sobie na więcej, ponieważ brak reakcji bierze za ciche przyzwolenie. Jak zatem reagować na takie zaczepki, żeby granice były jasno postawione? O tym w jednym ze swoich postów opowiada Martyna Kaczmarek, która jest aktywistką walczącą o równe szanse i prawa.
Koleżanko, jeżeli padniesz ofiarą Catcallingu, nie bój się jasno określić swoich granic i reagować na jakąkolwiek formę zaczepek. W momencie zagrożenia nie bój się też prosić o pomoc. Ale przede wszystkim pamiętaj, że sytuacja, która Cię spotkała absolutnie nie jest Twoją winą i ani Twój ubiór, ani promienny uśmiech, ani po prostu fakt, że idziesz ulicą, nie daje nikomu prawa do naruszania Twojej przestrzeni. Jest mi ogromnie przykro, że coś takiego wciąż nas spotyka, ale pamiętaj. Nie jesteś sama. Trzymaj się!