Jaka jest różnica między dzieckiem, a psem? Głównie taka, że pies jest znacznie milej widziany w kawiarni, o czym ostatnio przekonała się Gosia – blogerka parentingowa, twórczyni profilu @rodzinawaustralii. Co się stało?
Wszystko zaczęło się od filmiku na Tik Toka, na którym Gosia chciała pokazać jedną z australijskich kawiarni i powiedzieć kilka słów o tamtejszej kulturze jedzenia śniadań na mieście. Była tam z mężem i ich 2,5- letnim synkiem, Stefanem. Pozornie niewinny kontent wywołał jednak burzę w Internecie, a punktem zapalnym było… zachowanie chłopca.
Spis treści
O co ten hejt?
Synek Gosi w trakcie nagrywania filmu kilka razy krzyknął lub coś głośniej powiedział. Zachował się więc po prostu jak…. 2,5-letnie dziecko. Jednak blogerkę zalała fala hejtu. Według Internautów, chłopiec, jest “niewychowany”, a Gosia to “roszczeniowa polska maDka”, która pozwala mu “zakłócać plan dnia innych ludzi”. Szybko odezwały się też osoby, które dzieci nie lubią i nie chcą ich w przestrzeni publicznej, bo przeszkadzają im w pracy lub spotkaniu prywatnym. Padły też niewybredne określenia typu “kaszojad” i stwierdzenia, że “pies zachowuje się lepiej”.
Gosia oczywiście odpowiedziała na złośliwe komentarze. Swój punkt widzenia opisała w stories o całkiem adekwatnej nazwie “DRAMA”. Tam też zapisała feralną relację z kawiarni, w której możecie usłyszeć i zobaczyć, czy zachowanie jej syna faktycznie było tak złe, jak malują to osoby komentujące film.
Dziecko nie człowiek?
Skoro już znacie sytuację, to teraz wyobraźcie sobie, że ktoś otwarcie mówi, że nie lubi seniorów, osób niepełnosprawnych czy jakiejkolwiek innej grupy społecznej. Czy wtedy również spotkał się z aprobatą, czy może wolałby się na tę osobę hejt?
Bo obrażanie kilkulatków wydaje się usankcjonowane społecznie i wręcz aprobowane, jak pokazały niektóre komentarze na profilu @rodzinawaustralii. Jednocześnie wymaga się od dzieci, aby okazywały szacunek dorosłym i miały na względzie ich dobrostan psychiczny. No chyba to nie tak działa, prawda?
Tym bardziej, że jeśli te dzieci mają stać się fajnymi dorosłymi, którzy potrafią się zachować w miejscach publicznych, to muszą się jakoś tego zachowania nauczyć. I nie zrobią tego zamknięte w domu, a właśnie uczestnicząc w życiu swoich rodziców (nie tylko mamy): na wakacjach, w restauracjach, parkach, poczekalniach itp. A przykład idzie z góry, więc dziecko szacunku i spokojnego zachowania najlepiej nauczyć samemu odnosząc się do niego z szacunkiem.
Ten temat podjęły również inne twórczynie: @ilonakostecka oraz @tazagorska. Na ich profilach znajdziecie posty i relacje, w których dokładnie tłumaczą, co jest nie tak ze słowami “nie lubię dzieci”.
Czego nas uczy ta sprawa? Że w Polsce dzieci, na równi z rybami, wciąż nie mają głosu, a ich wychowanie zawsze jest na barkach matek. Bo w tej dramie o cały czas obecnym podczas wizyty w kawiarni, mężu Gosi, jakoś zapomniano. Nikt nawet nie pomyślał o tym, że poza mamą nagrywającą kilkuminutowe stories, jest jeszcze tata, który gdzieś za kadrem, dyskretnie, ale jednak reaguje na zachowania chłopca. Chociaż w sumie może to dobrze – gdyby ktokolwiek z życzliwie komentujących zorientował się, Gosia miałaby już totalnie przekichane. No bo jak to, ona z nosem w telefonie, a biedny mąż musi ogarniać żyćko? 😉