Twoja działalność w Social Mediach nabierze znaczenia dopiero wtedy, gdy będziesz mieć swojego pierwszego hejtera. Brzmi przerażająco? I powinno, ponieważ każdy, kto dąży do odniesienia sukcesu i dzielenia się ze społecznością swoimi pasjami, chciałby być odbierany pozytywnie. Ile razy przeglądając profile na Instagramie poczułeś złość, gniew lub zazdrość podczas oglądania zdjęcia kogoś, kogo obserwujesz? A czy zastanawiałeś się, skąd to się bierze?
Pamiętam czasy, gdy losy ulubionych artystów, sportowców, aktorów, czy modelek można było śledzić tylko przy pomocy kolorowych pism lub wywiadów w telewizji. A jedyny – choć wciąż mocno ograniczony – kontakt z nimi był możliwy tylko poprzez oficjalny funclub. Nie mieliśmy żadnej możliwości, żeby wyrazić swoje zdanie w sposób, który dotarłby bezpośrednio do zainteresowanych, a na jedyny komentarz odnośnie ich poczynań mogliśmy sobie pozwolić podczas rozmowy ze znajomymi.
Jednak w dobie Internetu nagle wszyscy stali się osiągalni – znane osoby same chętnie zaczęły zakładać swoje profile na portalach społecznościowych i zapraszać wszystkich do swojego świata. Nagle okazało się też, że każdy z nas może stworzyć swój internetowy zakątek i bez przeszkód dzielić się swoimi pasjami z każdym, kogo też mogą zainteresować. Rosnąca popularność zwykłych ludzi, którzy zaczęli być rozpoznawalni i mieli realny wpływ na swoją społeczność, pozwolił osiągnąć im status celebryty, który do tej pory zarezerwowany był tylko dla osób z pierwszych stron gazet.
Spis treści
Jestę influenserę
Jeszcze 15 lat temu nikomu nie przyszłoby do głowy, że pisanie własnego bloga lub nagrywanie filmików na Youtube może stać się sposobem na życie. Dziś to już standard, że blogerzy są ambasadorami bardzo znaczących marek, prezenterami lub jurorami w telewizji, twarzami banków i kampanii społecznych, a w kreacjach z ich sklepów chodzą celebryci z całego świata. To wielki sukces, jednak ma on również swoje konsekwencje.
Bardzo często wydaje się nam, że życie influencerów jest znacząco lepsze, niż nasze. Oglądamy zdjęcia w idealnym makijażu i drogiej stylizacji, perfekcyjną figurę, zagraniczne wycieczki, wystawne obiady, a to wszystko okraszone podpisem wskazującym na niekończące się pasmo sukcesów Ciężko nam zrozumieć, że to tylko ładne wyrywki, jedno idealne zdjęcie, które zostało wybrane z setek tych mniej udanych. O ile z początku motywacją może być chęć zdobycia popularności, o tyle na dalszych etapach rozwoju internetowej kariery, odpowiedni content powstaje na potrzeby budowania wizerunku, który może zaważyć np. na otrzymaniu intratnych kontraktów reklamowych.
I tu właśnie pojawia się problem. I to przeważnie anonimowy problem! Bo Internet wciąż daje nam możliwość komunikacji nie pod własnym nazwiskiem, przez co niektórzy o wiele chętniej piszą rzeczy, których nigdy nie powiedzieliby nikomu wprost. Nie widzę nic złego w komunikowaniu się ze swoim idolem – to buduje społeczność i pozwala zwiększać zasięgi. Czy zauważyliście jednak, że wraz ze wzrostem popularności, pod postami influencerów zaczynają się pojawiać również negatywne komentarze, a niekiedy wręcz hejt? Dlaczego tak się dzieje?
Skąd bierze się hejt?
Czynników jest wiele. Jednym z nich jest… nasza natura i instynktowna potrzeba porównywania się. Jeśli bilans nie wychodzi co najmniej na zero, to może przerodzić się we frustrację, która powstaje z poczucia niesprawiedliwości – „dlaczego ja tak nie wyglądam?” „dlaczego jego stać na tyle zagranicznych wyjazdów, a mnie nie?”. Najprostszym sposobem na rozładowanie negatywnych emocji jest pozostawienie obraźliwego komentarza, który hejterowi przyniesie satysfakcję, a być może sprawi, że influencer choć przez chwilę poczuje się gorzej.
Kolejny powód to potrzeba poczucia wyższości. Hejterom wydaje się, że ciężko w czymś przewyższyć kogoś o statusie celebryty, którego życie jest idealne, dlatego pełny jadu komentarz udowadniający, że zna się na czymś lepiej, niż właściciel odwiedzanego profilu, może mu choć na chwilę dać poczucie kontroli i realnego wpływu na coś, co w jego mniemaniu jest dla niego nieosiągalne. Stąd np. na profilach popularnych matek mnożą się komentarze o źle dostosowanym do wieku dziecka wózku, czy nieprawidłowym podtrzymywaniu główki niemowlaka.
Nie zapominajmy o ważnym aspekcie, jakim jest wychowanie w danych wartościach. Naszą naturalną cechą jest dążenie do otaczania się ludźmi, których wygląd, poglądy, czy styl życia jest zgodny z naszymi przekonaniami. Hejterom ciężko zaakceptować odmienność, dlatego swoimi komentarzami, chcą doprowadzić do sytuacji, w której te różnice będą mniejsze, a wizerunek celebryty zmieni się w sposób, który będzie bliższy ich wymaganiom.
Dehumanizacja i przyzwolenie społeczne
Historie o celebrytach przedstawione na portalach plotkarskich, mają często bardzo pejoratywny wydźwięk. Redaktorzy umiejętnie manipulują informacjami i przedstawiają je w taki sposób, jakby wpisy nie dotyczyły realnych ludzi, tylko fikcyjnych postaci. Powszechne są artykuły, w których newsy o neutralnym wydźwięku przedstawione są w sposób, który wręcz nawołuje do hejtu i zachęca do pozostawienia kąśliwej opinii.
Czasem wręcz cały post opiera się na szczegółowym przedstawieniu negatywnych komentarzy, które znalazły się na profilu danego celebryty. To jeszcze bardziej nakręca spiralę nienawiści, ponieważ jest cichym przyzwoleniem na tego typu zachowania. Niektóre nagłówki wręcz krzyczą „hej! Naśmiewanie się i hejtowanie celebrytów jest OK!”
Zło dobrem zwyciężaj
Na szczęście wiele środowisk i organizacji nie pozostaje obojętnych na temat hejtu w Internecie. Powstają akcje społeczne z udziałem – nie inaczej – influencerów, których celem jest uświadamianie społeczeństwa oraz blokowanie nienawistnych komentarzy. Wiele gwiazd i celebrytów działa też na własną rękę i umiejętnie komunikuje się ze swoją społecznością udowadniając, że pozytywna wymiana zdań może dać o wiele więcej satysfakcji, niż hejt.
Jeżeli mimo wszystko czujesz się przytłoczony i rozdrażniony relacjami z życia influencerów i zwyczajnie boisz się, że niedługo wyskoczą Ci z lodówki, to zwróć uwagę na źródła informacji, z których korzystasz. Być może czas na zmiany? Tutaj opisałam od czego możesz zacząć.