Związki chemiczne, metale ciężkie, bakterie, liczne szkodliwe substancje – to wszystko znajduje się w większości kremach, produktach do stylizacji włosów czy specyfikach do makijażu. Oto co kryją kosmetyki. Sprawdź, jak chronić swoje zdrowie, bez naruszania własnych rutynowych zabiegów upiększających.
Spis treści
1. Formaldehyd w produktach prostujących włosy
W sklepach dobrze znane są nam produkty keratynowe, mające cudowne właściwości prostowania włosów. Podczas przebadania tych specyfików, stwierdzono w nich obecność formaldehydu, który jest rakotwórczy. Pomimo etykiet z zastrzeżeniami producentów o braku tej substancji, jednak lepiej ogranicz ich stosowanie, ponieważ mimo tego wiele keratynowych kosmetyków bazuje na formaldehydzie.
2. Bakterie w tuszu do rzęs
Możesz odnieść szkody spowodowane używaniem maskary, jednak jest to wynikiem jej zbyt długiego trzymania. Według przeprowadzonych badań w Optometrii, chorobotwórcze mikroorganizmy były obecne u 33% testowanych produktów. Tusz do rzęs zawiera konserwanty, sprzyjające powstawaniu hodowli bakterii, które z kolei przyczyniają się do powstawania zapalenia spojówek. Objawia się to głównie zaczerwienieniem oraz łzawieniem oczu. Według naukowców, bezpieczne użytkowanie tego samego tuszu, powinno zamykać się w trzech miesiącach i zaleca się przetrzymywanie go w chłodnym miejscu.
3. Makijaż mineralny
Często uważany za naturalną alternatywę dla makijażu. Dla niewtajemniczonych jest to makijaż, wykonywany przy użyciu produktów mineralnych, które są w postaci proszku typu puder, cienie lub specjalne podkłady. Faktem jest, że zawierają znacznie mniej chemicznych substancji, jak parabeny, aromaty czy wosk przy czym, są niezwykle delikatne dla skóry. Jednak problem wynika z powodu unoszących się w powietrzu drobnych cząstek minerałów, które są wdychane do płuc. Eksperci są zdania, że należy być ostrożnym używając tych specyfików, gdyż na dłuższą metę możemy sobie zaszkodzić.
4. Ołów w pomadce
Krążą pogłoski, z którymi nie raz mogłyśmy się spotkać, że niektóre pomadki zawierają ołów. Okazało się to niestety prawdą w momencie, gdy FDA podjęło się testowania setkek szminek. Kampania była dokonana przez Campaign for Safe Cosmetics. Po przeprowadzeniu kolejnych dwóch badań, FDA odkryło obecność we wszystkich testowanych. Mało tego, ilość ołowiu wcale nie była mała. Między badanymi koncernami, znalazły się najpopularniejsze i największej światowej klasy marki typu L’Oreal, Dior czy M.A.C. Większość firm jest zdania, że istnieje bezpieczny poziom tej szkodliwej substancji. Aczkolwiek naukowcy przekonują, że nie istnieje coś takiego, jak akceptowalna ilość. Ponoć rozprowadzając kosmetyk prawidłowo i starając się nie zlizując go z ust, wszystko powinno być w porządku.
5. Rtęć w kremach do ciała
Problem dotyczy kremów importowanych z rynku Bliskiego wschodu. Przeprowadzone dochodzenie FDA wykazało, że kosmetyki pochodzące z tamtych stron zawierają toksyczne stężenie rtęci i innych metali ciężkich. Jeśli posiadasz krem rozjaśniający skórę, który pochodzi z Chin, Indii, Meksyku czy z pobliskich terenów, sprawdź etykietę pod kątem zawartości rtęci. Objawy zatrucia przejawiają się problemem z pamięcią, drażliwością oraz zaburzeniami wzroku i słuchu. Produkty szybko rozprzestrzeniły się po Stanach Zjednoczonych. Kilka przypadków zatrucia zostało odnotowanych.
Zobacz również: Najważniejsze fakty, które musisz wiedzieć o syntetycznych odpowiednikach perfum
(źródło: forbes.com, oprah.com)