Rozglądam się za małym mieszkaniem. Pierwsze przymiarki pozwoliły mi zorientować się już, jak wiele atrakcyjnych cenowo kwater nie dochodzi powierzchnią nawet do… 20 m². Deweloperzy i właściciele zwą je dumnie mikroapartamentami – zastanawiam się, czy można w nich zaznać mikrowygody?
Można było się spodziewać, że kiedyś zabraknie miejsca na nowe budynki mieszkalne. Duże miasta, którym tylko przybywa mieszkańców, znalazły już kilka sposobów na walkę z tym problemem. Mikroapartamenty są jednym z nich. To wynalazek na tyle niestandardowy i innowacyjny, że nie nadążyły za nim przepisy budowlane.
Spis treści
Na granicy prawa
Według Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, co najmniej jeden pokój powinien mieć powierzchnię nie mniejszą niż 16 mkw. W przypadku mieszkań w rozmiarze mikro, znaczna większość w całości mierzy mniej niż wspomniane 16 m².
Najmniejszy mikroapartament w bloku wielorodzinnym, jaki udało mi się znaleźć, mierzył m². Rekordowo małe mieszkanie, o jakim słyszałem, zajmowało powierzchnię 5 m²! Najczęściej spotykanymi są takie o powierzchni 14-15 mkw. Każde z nich, na pierwszy rzut oka, łamie warunki rozporządzenia. Udało się temu zaradzić.
Skupisko mikroapartamentów buduje się nie jako kompleks mieszkań, ale aparthotel. Sprawia to, że mikroapartamenty przeznaczone do wynajmu są traktowane jako pokoje hotelowe. Do czasu oczywiście, bo lokale są sprzedawane prywatnym osobom, które później je wynajmują. Dzięki takiemu zabiegowi mikroapartamenty nie są ani mieszkaniami, ani pokojami hotelowymi. Najważniejszy jest fakt, że w myśl prawa stają się legalne.
Na granicy wygody
Mikroapartamenty nie tylko są prawie nielegalne, ale też prawie niewygodne. Plan zmieszczenia aneksu kuchennego, łazienki, przedpokoju oraz pokoju dziennego do nauki, pracy i odpoczynku na kilkunastu metrach kwadratowych brzmi jak niemożliwy do zrealizowania.
Architekci, deweloperzy i sprzedawcy udowadniają, że jest wprost przeciwnie. Kilkunastometrowe mieszkanka gotowe do zamieszkania są najczęściej w pełni umeblowane. Zawierają najbardziej potrzebne wyposażenie, czyli łóżko, kilka szafek, biurko oraz gotową łazienkę i aneks kuchenny.
[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=wvtC2iRBlZA[/embedyt]
Bardzo często stosuje się w nich sprytne meble, do których można zakwalifikować np. łóżko składane do szafy, wiszące biurko albo konwertowany stół. Meble przeznaczone specjalnie do mikromieszkań ma wprowadzić niedługo do oferty Ikea. Seria Rognan to min. inteligentna meblościanka, które zawiera w sobie łóżko, szafy i biurko. Dzięki swoim gabarytom będzie też służyła za ściankę działową, która pozwoli podzielić małe pomieszczenie na dwa inne.
PRZECZYTAJ TEŻ: Skąd Ikea bierze nazwy dla swoich produktów?
Co ciekawe, mieszkańcy mikroapartamentów muszą liczyć się z pewnymi ograniczeniami, kompromisami. W takim rodzaju mieszkań nie zawsze znajduje się okno, albo kuchenny okap. Bardzo rzadko w łazienkach mikroapartamentów jest wanna, bo zajmuje zbyt dużo miejsca. Nie ma też co liczyć na zestaw wypoczynkowy lub fotele dla gości. Zastanawia mnie więc choćby kwestia imprezowania i świętowania – zaproszenie grupy przyjaciół na imieniny lub uroczystą kolację wydaje się chyba niemożliwe.
Wschodni standard
Mieszkańców kawalerek mieszkania o małym metrażu mogą nie dziwić. Ale Ci, którzy na co dzień zamieszkują większe przestrzenie, patrzą zapewne na mikroapartamenty z dozą niedowierzania. W Polsce to pewna nowość – na Wschodzie są one standardem.
Japońskie i chińskie aglomeracje to prawdopodobnie największe skupiska mikroapartamentów. Należą do nich mieszkania ulokowane w centrum tamtejszych miast. Mimo małej przestrzeni mieszkalnej, już za samą lokalizację czterech ścian należy zapłacić ładną sumę. Sprawia to, że mikroapartamenty na Wschodzie nie są wcale miejscem zamieszkania młodych czy ubogich, ale często ludzi sukcesu stawiających na karierę albo przyjezdnych biznesmanów.
Tu w jeszcze większym stopniu niż w Polsce liczy się z każdym metrem kwadratowym. Przykłady? Bardzo popularne jest umiejscowienie sedesu w kabinie prysznicowej. To spora, jak na chińskie realia, oszczędność miejsca a dla niektórych również spore ułatiwienie. Pomysł wpisuje się w istotę mikroapartamentów do tego stopnia, że można go już spotkać w lokalach sprzedawanych w Polsce. Chociaż u nas to wciąż zaburza pewne zasady estetyki. Sam wolałbym chyba jednak rozgraniczyć prysznic z toaletą.
Idea mikromieszkań brzmi wprost wspaniale! Łącząc świetne ceny takich kwater z inteligentymi meblami albo chińskimi rozwiązaniami można stworzyć całkiem przyjemny zakątek. Obawiam się jednak, że nie będzie to dom marzeń do codziennej pracy i wypoczynku. Poszukam mieszkania dalej.