Ostatnio swoją premierę miał nowy film produkcji Netflixa – Aż do kości. Jest to historia 20. letniej Ellen, zmagającej się z anoreksją. Sam obraz nie skupia się tylko na problemie zaburzeń odżywiania. Mamy tu całą paletę problemów z którymi zmagają się ludzie. Jaki to przyniosło efekt?
Szczerze mówiąc, to ciężko jednoznacznie ocenić ten film. Dużym plusem jest to, że porusza tak ważny temat jakim są zaburzenia odżywiania. Jest parę aspektów, które aż bolą w oczy i są trudne do zrozumienia.
Spis treści
Ellen
W sumie niewiele o niej wiemy. Ma 20 lat, rzuciła studia i od lat zmaga się z anoreksją. Swoje nastoletnie lata spędziła na wycieczkach po różnych szpitalach i gabinetach specjalistów, a każda taka wizyta kończyła się tak samo – dziewczyna tylko bardziej pogrążała się w chorobie. Nie wiemy też, co wywołało u Ellen ten stan. Nieobecny ojciec, nadgorliwa macocha, matka mająca romans z kobietą? Niby wszystko to może wywoływać u dziewczyny problemy z samoakceptacją, ale tak naprawdę ciężko odczuwać empatię wobec jej osoby. Może, gdyby jej przeszłość była ukazana trochę bardziej szczegółowo, niż to, co możemy wywnioskować z rozmów bohaterów, można by bardziej zrozumieć dziewczynę i procesy, które zachodzą w jej głowie.
Ośrodek
Po wyrzuceniu z kolejnego szpitala, Ellen trafia do nowego ośrodka. Jest to duży dom rodzinny, gdzie przebywają wszyscy chorzy. Mieszkają razem, razem spędzają większość czasu, jedzą razem. No właśnie jedzą. Co to za ośrodek, w którym chorzy mogą jeść tyle ile chcą lub wcale? Przecież wiadomo, że anorektyczka nie zje nic. Takie osoby potrzebują być NAUCZONE jedzenia od początku, nie robiąc z tego chorego rytuału. Muszą nauczyć pozbywać lęków przed jedzeniem, porcjami a nawet wspólnym posiłkiem (chorzy zazwyczaj jedzą w samotności wstydząc się tego, że jedzą w ogóle). Tymczasem w ośrodku każdy może jeść swoje “bezpieczne jedzenie” (produkty, które według chorych nie powodują tycia) lub nie jeść wcale. Jaki to ma sens? Oczywiście, dobrym rozwiązaniem jest to, że jedzenie nie jest ważniejsze, nie mówi się tylko o tym, ale jeśli chora osoba decyduje się na LECZENIE, powinna nauczyć się jeść. To jest najważniejszy aspekt w wychodzeniu z jakichkolwiek zaburzeń odżywiania.
Pacjenci
Bardzo na plus jest pokazanie, że nie tylko kobiety cierpią na problemy z odżywianiem. To również problem mężczyzn. Wprawdzie panowie chorują rzadziej, ale jednak zdarzają się takie przypadki. I nie jest to żadna słabość, czy “niemęskość”. Każdy może zachorować. Tak samo jeden z bohaterów – Luke. Chłopak, który był niegdyś tancerzem, teraz zmaga się z chorobą, jest chyba jedyną zdeterminowaną osobą, aby wyzdrowieć i wrócić do tańca, który kocha całym sercem.
Poza nim, razem z Ellen w ośrodku przebywają też inne pacjentki – każda zmagająca się ze swoimi demonami. Trzeba przyznać, że zmaganie się z chorowaniem jest pokazane bardzo dobrze. Brak akceptacji, gdy waga wzrasta, kombinowanie, oszukiwanie lekarzy i samych siebie – tak po trosze wygląda zmaganie się zaburzeniami odżywiania. To prawdziwy koszmar i dobrze, że nie został on ukazany zbyt cukierkowo.
Dr Beckham
Grany przez Keanu Reeves’a jest postacią, która jednocześnie irytuje i bawi. Nie jest typowym lekarzem, który rozprawia ze swoją pacjentką o kaloriach, wadze i przyczynach chorowania. W swojej praktyce próbuje pokazać pacjentom, że życie może być piękne, ot tak, po prostu. Zabrania mówić Ellen o wadze i kaloriach. Potrafi dość dosadnie wytłumaczyć, jak radzić sobie z chorobowym głosem, który wciąga w destrukcyjne zachowania. Lubi od czasu do czasu przeklnąć, dosadnie podkreślając swoje stanowisko. Trochę to chwilami staje się wymuszone, jakby chciał być wyluzowany na siłę, aby zdobyć zaufanie swoich podopiecznych. Mimo wszystko, wydaje się być niesamowicie poświęcony swojej pracy i widać, że wkłada całe serce, starając się pomóc w walce z anoreksją.
Aż do kości spotkał się z dużą krytyką, główne zarzuty to promowanie anoreksji, jako stylu życia. Trochę można się do tej opinii przychylić. Film mógłby bardziej przestrzegać przed chorobą, pokazać te najgorsze, przerażające strony koszmaru, jakim jest obsesyjne odchudzanie. To choroba, która skutecznie potrafi zniszczyć chorującego, jak i jego bliskich. Tego zabrakło w filmie. Chociaż i tak bardzo dobrze, że powstają filmy o tej tematyce. Wszak temat staje się coraz powszechniejszy wśród młodych ludzi i warto zwrócić na niego uwagę.
A Wy co sądzicie? Widzieliście już film? Podzielcie się!