Dla wielu to temat dość kontrowersyjny. Bo przecież kto zabroni nam klikać w internetach w co popadnie? Czasami to kwestia odstresowania się i swobodnego, wręcz nieskrępowanego surfowania. Ale czy ktoś z nas wziął pod uwagę to, że każdy klik to decyzja, która nieodwracalnie kształtuje otaczającą nas rzeczywistość?
Nie ma się co oszukiwać, przychodzą takie dni, gdy każdemu zdarza się czytać wpisy podobne do tego, jak wygląda Kim Kardashian bez makijażu, albo jaki kolejny tatuaż przyozdobił ramię aktora, którego nazwiska nie potrafimy wymówić. Ale to tylko przykłady.
Co ciekawe ścieżka, która prowadzi nas ku takim artykułom często biegnie z opisu relacji ostatnich obrad sejmu. Zastanawiacie się, skąd tyle kiepskich, dziwnych, zaskakujących rzeczy w internecie? Odpowiedź jest prosta. To wina nas samych.
Spis treści
Jestem, więc klikam
Znacie sytuację, kiedy zawirusowany link przenosi na podejrzane strony, np. te dla dorosłych? Wtedy oblewa nas rumieniec i czym prędzej szukamy krzyżyka w prawym górnym rogu. Dla wielu z nas to przestrzenie w internecie, na które nigdy nie chcielibyśmy trafić.
Podobnie, wiele jest miejsc i tematów w internecie, które odwiedzamy, ale wolelibyśmy się tym jakoś szczególnie nie chwalić. I nie chodzi tu o filmy o śmiesznych kotach. Przede wszystkim mam na myśli wszystkie te rzeczy, które wylewają się z tabloidów, opowiadają historie, które niewiele mają wspólnego z prawdą, a już często należą do sfery prywatnej.
Nie do końca pozostając świadomi – klikamy. Tym samym nakręcamy popularność plotek i zdjęć zrobionych z ukrycia. Oprócz tego, że taki materiał zazwyczaj krzywdzi bohaterów, najczęściej prowadzi do tego, że internet zapełnia się rzeczami, które rażą i są coraz bardziej ciężkostrawne.
Wyjdź z trybu incognito
Wyobraźcie sobie scenariusz, gdyby na profilu na Facebooku było widać zupełnie wszystko, co robisz w sieci. Wszystkie strony, które odwiedzasz byłyby widoczne. Zero kreacji, sama prawda. Ała. A jednak. Internet jest taką samą przestrzenią, jak ulica. To takie samo forum i miejsce wyrażania siebie, a wyrazić siebie można poprzez klik. To co robimy, ma swoje konsekwencje i kształtuje otaczającą nas rzeczywistość.
Klikanie to czyn społeczny?
Nie jest to futurystyczne wyobrażenie, ale raczej ćwiczenie, które może nauczyć nas uważności względem tego, co robimy w sieci. Zanim powiecie, mnie to nie dotyczy, przypomnijcie sobie, jakie niepokojące newsy można zobaczyć w sieci. Ktoś w to przecież musi klikać. Stąd właśnie bierze się lawina takich newsów. To machina, którą sami napędzamy.
Nie chodzi tu o bycie stronniczym i dzielenie społeczeństwa na lepszych i gorszych, zaczytanych w tabloidach i tych nie. To kwestia bycia świadomym, że to, co robimy w sieci ma takie same konsekwencje i równie mocno wpływa na ludzi, co nasze zachowania w prawdziwym życiu.
Jeśli kolejny raz natkniemy się na zaskakujący news, zadajmy sobie proste pytanie. Kliknąć czy nie? Choćby ten ułamek sekundy sprawi, że będzie w nas więcej refleksji i może za piątym razem nie klikniemy. A to będzie już niemały sukces.