Pomysł ten powraca co kilka miesięcy i wzbudza wiele skrajnych emocji, ale nikt do tej pory nie odważył się na jego realizację. Mandaty proporcjonalne do wysokości zarobków mogłyby skutecznie ukrócić piractwo drogowe w Polsce. Pojawia się jednak pytanie o uczciwość takiego zapisu i samą formę jego realizacji.
Tym razem dyskusję na nowo rozpalił premier Mateusz Morawiecki podczas niedawnego czatu z internautami. Prezes Rady Ministrów oznajmił, że trzeba stworzyć większą liczbę rond, świateł i przejść dla pieszych, wysepek, a także wzniesień, które wymuszą na kierowcach wolniejszą jazdę.
Mateusz Morawiecki nie ukrywał też, że obecne kary są zbyt niskie i nie zachęcają do przepisowej jazdy. – Zgadzam się, że kara powinna być wprost proporcjonalna do zarobków, tak jak jest w Finlandii i kilku jeszcze krajach europejskich – mówił premier.
Spis treści
Uśmiech bogaczy
Trudno nie zauważyć, że obecnie mandaty drogowe w Polsce nie są zbyt dużym straszakiem dla kierowców, którzy obawiają się co najwyżej nadmiernej liczby punktów karnych, a w konsekwencji zatrzymania prawa jazdy. Zamożny kierowca luksusowego samochodu, który otrzymał mandat w maksymalnej kwocie 500 złotych lub przy kilku wykroczeniach 1000 zł, zawsze zaśmieje się policjantowi w twarz.
Wysokość takich kar została ustalona jeszcze w 1995 roku, gdy Polacy zarabiali średnio kilka razy mniej, a kwota ta stanowiła aż 70% przeciętnego wynagrodzenia. Bądźmy szczerzy, nawet zarabiający średnią krajową będą w stanie dość bezboleśnie wygospodarować 500 złotych, aby zapłacić za swój występek. Gdy jest to już kilkaset euro we Włoszech, automatycznie ściągamy nogę z gazu.
Inna mentalność
W innych krajach europejskich znane są przypadki, w których zamożni kierowcy musieli słono zapłacić za nieprzepisową jazdę. Jak przypomina Fakt, w 2002 roku w Wielkiej Brytanii jeden z dyrektorów Nokii otrzymał mandat w wysokości 116 tysięcy euro za przekroczenie prędkości tylko o 25 km/h. Dwa lata wcześniej kierowca w Szwajcarii zapłacił ponad milion franków za jazdę z prędkością 290 km/h!
Jeden i drugi kierowca zarabiał wiele, to i wiele zapłacił. Przepis ten spełnił więc swoje zadanie, ale moim zdaniem budzi on olbrzymie wątpliwości moralne. Czy obywatele nie powinni być równi wobec prawa?
Zresztą i tak nie mamy żadnych gwarancji, że takie rozwiązanie sprawdziłoby się w polskich realiach, bowiem kombinatorów jest u nas pod dostatkiem. Co w sytuacji, gdy kierowca łamiący przepisy nie posiada żadnego źródła dochodu? Co w przypadku, gdy jego olbrzymi majątek jest nieudokumentowany lub oficjalnie zapisany na członka rodziny?
“Gówniarze szaleją, a starzy zamulają” – czy prawo jazdy powinno być limitowane wiekiem?
Jeśli już rządzący odważą się na taki krok, niezwykle ważna będzie też postawa policji. Jaką mamy pewność, czy dla poprawy swoich wyników funkcjonariusze nie będą polować przede wszystkim na kierowców w luksusowych samochodach?