Rzadko kiedy zdarza mi się czytać poradniki. Nie lubię kiedy ktoś mówi mi co muszę zrobić, aby poczuć się lepiej. Lubię sama do tego dochodzić, a nie ślepo słuchać innych. Ale z tą książką było inaczej, mowa tutaj o pozycji „Mózg odporny na stres”, autorstwa dr Melanie Greenber.
Spis treści
Panowanie nad stresem
Lekturę tej książki poleciła mi znajoma, którą można opisać jako kłębek zestresowanego nieszczęścia. Umówiłyśmy się na kawę i już od wejścia widziałam, że coś się zmieniło. Coś było inaczej. Ale jak zna się człowieka wystarczająco długo, nie zwraca się uwagi na takie rzeczy. Olśniło mnie, kiedy przyszło do składania zamówienia. Bez zająknięcia powiedziała kelnerowi, jaką kawę sobie życzy i co chce na główne danie. Ale… ale jak to?! Przecież to był kelner, a ona wstydzi się rozmawiać z facetami?! Zawsze ma problem ze zdecydowaniem się na konkretną kawę, bo kocha małe espresso, ale nie potrafi sobie odmówić dobrego latte. A tu proszę.
Powoli docierało do mnie, że stało się coś ważnego i nagle zdałam sobie sprawę, że siedzi przede mną wyprostowana, pewna siebie dziewczyna, która jeszcze kilka tygodni wcześniej miała problem z wyjściem z domu, bo stresowała się tym, że „wszyscy się gapią, jak jem”.
Zadałam jej krótkie pytanie: JAK?
Zaśmiała się i opowiedziała mi o książce, która nauczyła ją, jak zapanować nad własnym stresem i nie dać się mu pochłonąć.
Zgadnijcie, co zrobiłam – przeczytałam tę cudotwórczą książkę, która na moich własnych oczach zdziałała tak radykalne zmiany.
234 strony o stresie
Zacznijmy od tego, że książka Mózg odporny na stres jest lekturą niezwykle… przystępną. Napisana ona została przez ekspertkę, panią doktor, która opracowała skuteczne metody radzenia sobie ze stresem. Doktor Greenberg prowadzi blog Mindful Self-Express, to tak na zachętę dla tych, co nie chcą kupować książki, a liznąć nieco tematu. Napisana jest w języku przystępnym, zrozumiałym nawet dla laika. Proste wypowiedzi, które trafiają bezpośrednio do czytelnika bez zbędnego zastanawiania się nad tym „co autor miał na myśli”.
Książka dzieli się na trzy części. W pierwszej poznajemy różnice pomiędzy naszymi stanami emocjonalnymi a rodzajami stresów, z jakimi mierzymy się na co dzień. Czysto teoretycznie, ale bez tej części cała książka nie miałaby sensu. Druga część dotyczy ciała migdałowatego, mierzenia się z własnymi emocjami, zdobywania kontroli nad swoim stresem, wartości chwili TU i TERAZ, a także tego, jak ważne jest samowspółczucie. Ostatnia część odnosi się do kory przedczołowej, czyli naszej elastyczności poznawczej tego, jak wprowadzić do naszego życia pozytywne myślenie i znaleźć dobre nastawienie.
234 strony o stresie. Początkowo myślałam, że nie dam rady przez nią przebrnąć, bo to zupełnie nie moje klimaty, ale wystarczyło, że zaczęłam czytać! Niesamowite jest o, jak ta kobieta prowadzi nas przez zrozumienie nas samych. Niewiele ponad dwieście stron to niedużo, chciałam ją przeczytać „na raz”, ale to nie jest książka na jedne wieczór, o nie, nie. Musicie się do niej przygotować, gdyż czeka tam na was smutna prawda – przyznanie się przed sobą samym, że nie jest się chodzącym ideałem.
Odporność psychiczna
W książce znajduje się łącznie 40 ćwiczeń praktycznych (to naprawdę bardzo dużo ćwiczeń), przez które poznajemy lepiej siebie i odkrywamy, co nas stresuje. Dowiadujemy się także jak się rozluźnić i uwolnić stres. Same ćwiczenia zajmują bardzo dużo czasu – jeśli chce się je wykonać poprawnie.
Czymś, co niesamowicie rozbudziło moją ciekawość, był fragment o korzyściach, jakie możemy czerpać ze stresu, a także to, w jaki sposób można wypracować sobie pewną odporność psychiczną. Nigdy bym nie pomyślała, że frustracja i pewne trudności, których doświadczamy w dzieciństwie – dobrze rozegrane przez naszych rodziców – mogą pomóc nam osiągnąć lepsze wyniki w dorosłym życiu. Nie każdy stresor musi nas stresować, a może nas motywować do działania. Stresujące wydarzenie może być bodźcem do zmiany nawyków lub priorytetów, a nie tylko przykrego dołka.
O ile książkę zaczęłam czytać z ciekawości, o tyle wyniosłam z niej znacznie więcej, niż się spodziewałam. Postanowiłam nawet medytować! Nigdy wcześniej nie myślałam o tym poważnie. Można wręcz powiedzieć, iż myślenie o tym, że mam się „zakorzenić i złączyć z mateczką ziemią” budziła we mnie nieopanowany chichot. A tu proszę!
Jeśli dużo pracujesz, stresują Cię najdrobniejsze pierdoły, strach przed porażką jest większy niż możliwe sukcesy – ta książka zdecydowanie jest również dla Ciebie. Nie mam pojęcia, jak wcześniej radziłam sobie ze swoim stresem. Z chęcią wysłucham waszych sprawdzonych sposobów.