Pamiętacie jak jakiś czas temu – dokładnie w marcu – ubolewałam nad tym, że ostatni sezon „House of Cards” nakręcony zostanie bez udziału najważniejszej jego postaci, Franka Underwooda? Poddawałam wtedy wątpliwości sens jego powstania. Nie potrafiłam sobie wyobrazić dobrego zakończenia całej serii bez Kevina Spaceya. Pisałam o tym tutaj. Czy dalej tak myślę? Niekoniecznie.
Przyznam, że trochę zmieniłam swoje zdanie po obejrzeniu oficjalnej zapowiedzi szóstego sezonu tego kultowego już w zasadzie, dramatu politycznego. Nie będę Wam go opowiadać. Musicie zobaczyć to sami.
Jak widać, na absolutnie pierwszy plan wysuwa się jeszcze bardziej bezwzględna (takie mam odczucia) Claire Underwood. To ona będzie pociągać za wszystkie sznurki. Zresztą, czy aby nie robi tego od początku serii?
Premiera ostatniego sezonu „House of Cards” przewidziana jest na 2 listopada tego roku. Szczerze? Chyba jednak – mimo wszystko – nie mogę się jej doczekać. Czy Robin Wright – aktorka, która wciela się w główną postać końcówki serii – udźwignie swoją rolę? Czy wyjdzie zwycięsko z porównań do swojego filmowego męża? Takowe z pewnością się pojawią. Czy uda jej się skupić uwagę widza do samego końca? Trudno powiedzieć. Chyba jednak trzymam za nią kciuki.
A Wy?
Ps. Myślicie, że Kevin Spacey obejrzy 6. sezon „House of Cards”?