Przypomnij sobie swoje dzieciństwo. Czas, kiedy można było zostać, kim się zechce! Kiedy nic cię nie ograniczało. Kiedy Twoje wykształcenie nie miało znaczenia na objętość twojego portfela. Kiedy twoje marzenia były jak najbardziej realne. Czas jest nieubłagany. Zmienia nasze postrzeganie świata. Zamienia naszą dziecięcą ciekawość w „oczywistość”. Bo tak jest, bo tak się robi, tak się zachowuje. Nasz świat zostaje wypełniony schematami i rolami do odegrania.
A teraz wyobraź sobie, że możesz cofnąć się do momentu, kiedy to wszystko nadal było możliwe, kiedy miałaś tyle energii i zapału, że jednego dnia mogłaś być tancerką, nauczycielem, trenerem personalnym i kowalem.
Niektórzy potrzebujący zmiany ścinają włosy, zmieniają pracę, miejsce zamieszkania – ja zmieniłam wszystko z Workawayem. W 2015 roku dowiedziałam się o istnieniu strony Workaway.info, na której luzie z całego świata ogłaszają się z różnymi zadaniami do wykonania. Czasem jest to praca na tydzień, czasem na miesiąc, a niekiedy i na dłużej.
Spis treści
Pierwsze kroki
Zasady wyglądają następująco: rejestrujesz się na stronie, wpłacasz opłatę rejestracyjną (w tej chwili jest to 36 euro za rok dla jednej osoby i 48 euro za rok dla pary), piszesz coś o sobie, pisząc „coś” – mam na myśli „coś”, co Cię wyróżnia, co potrafisz robić, w czym jesteś dobry. Następnym krokiem jest zaznaczenie prac, których chciałabyś się podjąć, przykładowe to: niania, opiekun zwierząt, budowlaniec, nauczyciel języka/tańca/programów/rysunku, kucharz, tłumacz, pomoc w hotelu/na farmie. Zaznaczasz dogodne dla ciebie terminy wyjazdu, języki i dodatkowe umiejętności. Teraz poprzez wyszukiwarkę możesz znaleźć idealne dla siebie zajęcie i napisać wiadomość do hosta, albo poczekać aż ktoś zgłosi się do ciebie.
UWAGA! Dobrze napisane ogłoszenie sprawi, że będziecie mieli w czym wybierać, także warto poświęcić mu trochę więcej, niż kilka chwil.
Barter
Często sami nie wiemy, jak wiele umiemy i jak bardzo możemy komuś pomóc. Nie musisz być idealny, nikt nie jest! – i ludzie z tej strony to rozumieją. W zamian za twoją pracę (która trwa około 4-5 godzin dziennie), większość hostów oferuje ci wikt i opierunek, czyli jedzonko i dach nad głową. Nie dostajesz pieniędzy, ale w zasadzie masz niemalże wszystko, czego potrzeba – nowe, piękne miejsce, super ludzi, którzy chcą się z Tobą zaprzyjaźnić, pokazują Ci okolicę, jedzenie i nocleg. Czego chcieć więcej?
Wyjście ze strefy komfortu
Takie przeżycie nie jest dla każdego. I trzeba o tym powiedzieć wprost. Często znajdujesz się w miejscach, które niesamowicie różnią się od twoich dotychczasowych warunków życiowych, mieszkaniowych czy żywieniowych. Ja np. na dwa tygodnie z wielbicielki mięsa musiałam stać się wegetarianką w Czechach. Spałam w super dusznej przyczepie kempingowej w środku lata w Hiszpanii. Przerzucałam naturalny nawóz na Słowacji (no cóż, tak to bywa, jak zapisujesz się do opieki nad końmi).
Spałam też w królewskim łożu we francuskim bed and breakfast. Piłam domowy cydr nad prywatnym mini wodospadem. Na własnej skórze doświadczyłam hiszpańskiej tygodniowej sjesty. Jadłam chorizo z przepisu dziadka pradziadka. Piłam najprawdziwszą Queimadę. Smakowałam, czułam i doświadczałam całkowicie nowych i niegdyś niedostępnych dla mnie rzeczy i sytuacji.
Było to niesamowite 7 miesięcy, które pozwoliły mi poznać się na nowo. Przeżyć niesamowitą przygodę i na nowo uwierzyć, że nasze marzenia nie są tak nieosiągalne, jak nam się wydaje.
Ja się odważyłam i zaryzykowałam. Jakie Wy wychodzicie ze strefy komfortu? Co sprawia, że znów czujecie się tak, jakby wszystko było możliwe?