Spór o karpia trwa od lat. Jedni nie widzą absolutnie nic złego w sprzedaży żywych ryb, inni są w stanie protestować dniami i nocami. Dzięki nowej kampanii „przeRYBAne” kłótnia może wreszcie dobiec końca.
Za akcję o tak wspaniałym haśle (przyznajcie sami!) odpowiada Compassion Polska. Dzięki ich działaniom w środę, 19 grudnia, Warszawiacy mogli spotkać wielką maskotkę – karpia, czyli twarz kampanii. Została ona nieco zmodyfikowana względem prawdziwego karpia i z pewnością nie przypomina szczęśliwej istoty. Jeżeli ryba może wyrażać emocje za pomocą mimiki, to ta jest ewidentnie przestraszona i smutna.
Wielki pluszowy karp wplątywał się w tłum przechodniów, korzystał z autobusów czy nawet bramek metra. W żadnej z tych lokalizacji nie obyło się bez pamiątkowych fotografii albo głaskania maskotki. Jedno jest pewne. Kampania dała się zauważyć. Czy i kiedy zobaczymy jej efekty?
Spis treści
Co dwie skargi to nie jedna
Happening to jedno, a efekty to drugie. Akcja z maskotką w roli głównej miała tylko przypomnieć o problemie uboju u sprzedaży żywych karpi w okresie przedświątecznym. Być może na takie dyskretne upomnienie zareagują niektórzy klienci, ale docelowym odbiorcą kampanii są handlowcy.
Pewne efekty udało się już osiągnąć w latach ubiegłych. Żywych ryb nie kupimy już od tego czasu w sieci supermarketów Bi1 (dawniej REAL). Tradycyjnie nie znajdziemy ich też w Biedronce i Lidlu. Auchan oraz Selgros wprowadziły znaczne ograniczenia, a sieć Piotr i Paweł wydała nawet stosowne oświadczenie, którym zapowiedziała rezygnację w sprzedaży karpi.
Są jednak sklepy zupełnie obojętne na zgłaszane uwagi. Compassion Polska namawia do wysłania przygotowanego już maila do pewnej brytyjskiej sieci sklepów, która mimo zeszłorocznych upomnień i wpadek nie zaprzestała i nie zamierza zaprzestać sprzedaży żywych karpi. Jeśli chcecie się przyłączyć, wiadomość możecie wysłać tutaj.
Nawet 5 milionów karpi ocalonych
Co roku w Polsce sprzedaje się od 12 do 15 mln karpi. Szacuje się, że dzięki wycofaniu się z tego procederu największych sieci handlowych w stawach zostanie w tym roku aż 5 mln tych ryb. Czy to o to chodziło?
Tak spory ubytek w rynku wartym 200 mln złotych może dać się zauważyć. W sprzedaży karpia nie ma nic złego i z pewnością nie powinno się go sprzedawać tak drastycznie mniej. Chodzi o warunki i sposób sprzedaży. „Tradycja” uboju żywej ryby jest chyba lekko nieadekwatna do czasów, w jakich żyjemy. Po co brudzić sobie ręce? Po co fundować zwierzętom stres?
Kampania przeRYBAne ma pokazać, jak bardzo „przerypane” mają w sklepach żywe karpie, sprzedawcy zmuszeni do ich ogłuszania, a wreszcie klienci, których czeka mnóstwo pracy z obróbką ryby. Nie łatwiej przyrządzić równie smaczne, gotowe filety?