Ostatnie wybory samorządowe w naszym kraju były wyjątkowo emocjonujące, ale nie brakowało też tych miłych niespodzianek. Dla Łodzi miażdżące zwycięstwo Hanny Zdanowskiej w wyścigu o fotel prezydenta miasta. To ciekawe zdarzenie w kontekście ważnej rocznicy – 100 lat od kiedy Polki mogą głosować.
Spis treści
Miasto kobiety
Zdanowska nie jest dla Łodzi nową twarzą, wygrana nie powinna więc dziwić. Skąd zaskoczenie? Takiego wyniku, to jest powalających 70,22%, nie uzyskał żaden z kandydatów we wszystkich z 16 miast liczących ponad 200 tysięcy osób. Zdanowska jest też jedyną prezydentką w 40 największych miastach w Polsce. To piękne zwycięstwo zwłaszcza w świetle obchodzonej rocznicy 100 lat praw wyborczych kobiet w naszym kraju. To trzecia kadencja kandydatki wywodzącej się z Platformy Obywatelskiej i pierwsze tak zdecydowane wybory. Łódź ma dużo praw do nazywania się miastem kobiet, o czym świadczyć mogą takie postaci jak Chava Rosenfarb czy Maria Kwaśniewska.
Łódzka mistrzyni jidysz
Historię kobiet, lokalną czy światową, zawsze pisało się trudno. 100 lat praw wyborczych to okazja, by przybliżać wielkie Polki i ich talenty oraz zasługi. Pozostając w Łodzi, będzie to na pewno żydowska pisarka i poetka Chava Rosenfarb. Nikt nie tworzył w jidysz tak jak ona! Ponadto o istnieniu tego języka wiele osób dowiedziało się właśnie dopiero po lekturze jej książek. Trzytomowa epopeja Drzewo życia to wyczerpujący opis życia społeczności żydowskiej w przedwojennej Łodzi oraz getta na terenie miasta.
Maria z ŁKSu
Oczywiście mowa o wybitnej zawodniczce Łódzkiego Klubu Sportowego Marii Kwaśniewskiej, która w roku 1936 zdobyła brązowy medal w rzucie oszczepem na igrzyskach olimpijskich w Berlinie. To kolejna postać budująca historię wielkich Polek w Łodzi. Kwaśniewska zdjęcia z Hitlerem wykorzystywała m.in. do ratowania ludzi z obozu przejściowego w Pruszkowie. Na gratulacje fuhrera dla małej Polki, odparła, że wcale nie czuję się mniejsza od niego. Historie kobiety, takich jak Rosenfarb czy Kwaśniewska, to kolejne cegiełki budujące pamięć o Łodzi, jako mieście kobiet. Na pewno pierwszym z takich kroków była popularyzacja Ireny Tuwim, jednak wiele jeszcze przed nami.
To posełki czy posełkinie?
O czym marzyć może współczesna, świadoma Polka? O tym, by zwycięstwa takie, jak Hanny Zdanowskiej, nikogo nie dziwiły. Odświeżając pamięć o budujących Polskę kobietach wracamy do roku 1919, kiedy to po raz pierwszy pojawiły się polskie posłanki. Stosunkowo wyglądało to marnie – 442:8. To właśnie czas, kiedy termin posłanka nie był pierwszym przychodzącym do głowy. Dla sejmowych kolegów, jak i dla prasy, problemem było właśnie samo nazewnictwo: poślice, posełki, a może posełkinie? Wszystkie początki są trudne, ale sto lat praw wyborczych kobiet świętujemy teraz z 131 posłankami i 14 senatorkami.
Tak naprawdę każde z miast może, a nawet powinno być miastem kobiet, bo o tych nadal mówi się za mało w skali bogatej historii Polski. Zbieg zwycięstwa Zdanowskiej z okrągłymi urodzinami naszych praw to wyborna okazja, aby powiedzieć, że Łódź robi to dobrze!