Mimo iż gole nie padły, kibice mogli się czuć usatysfakcjonowani opuszczając stadion, bo zobaczyli ciekawe, pełne podbramkowych spięć widowisko.
Warszawianie przystępując do gry wiedzieli, że goniący ich Piast Gliwice zremisował w Poznaniu z Lechem 2:2, nie zdołali jednak wykorzystać potknięcia gliwiczan.
Gospodarze na pewno chcieli uniknąć powtórki z wrześniowego meczu z legionistami w Chorzowie, kiedy już po 12 minutach przegrywali 0:3, a skończyło się 1:4. Tym razem zaczęli uważnie w obronie. Legioniści mieli inicjatywę, gra toczyła się częściej na połowie „Niebieskich”. W 11. minucie z dystansu „przymierzył” Aleksandar Prijovic i chorzowski bramkarz końcami palców wybił piłkę na róg.
Kwadrans później powinno być 0:1. Znów strzelał Prijovic, tym razem z pięciu metrów, ponownie refleksem błysnął Matus Putnocky, a dobitkę Michaiła Aleksandrowa wybił sprzed pustej bramki Mateusz Cichocki.
Piłkarzom Ruchu raz udało się przedrzeć w pole karne przeciwnika, jednak centrę Łukasza Monety „zgasił” Arkadiusz Malarz i kibice – a wśród nich kadra polskich hokeistów – nie doczekali się goli.
Drugą połowę „Niebiescy” zaczęli widowiskowymi „nożycami” Mariusza Stępińskiego, po których skuteczną interwencją popisał się Malarz. Ruch zachęcony sytuacją częściej atakował, zmuszając do wysiłku obrońców gości. A że i legioniści byli zainteresowaniem zdobyczą bramkową, gra mogła się podobać publiczności.
Stępiński mógł dać swojej drużynie prowadzenie ponownie w 68. minucie po dokładnym podaniu Monety, ale uderzył za wysoko. W odpowiedzi spudłował z bliska Kasper Hamalainen, z kolei Moneta przegrał pojedynek sam na sam z warszawskim bramkarzem. Malarz był potem cichym bohaterem, bowiem uratował swój zespół od utraty goli w kolejnych akcjach.
Chorzowianie byli w drugiej połowie bliżsi zdobycia bramki. Zabrakło im skuteczności, by przerwać trwającą od 1 grudnia serię gier bez zwycięstwa u siebie. (PAP)
Lechia Gdańsk pewnie wygrała z Pogonią Szczecin 2:0 (1:0). Bramkę na: 1:0 w 9 minucie spotkania zdobył Milos Krasic, drugi gol należał do Grzegorza Wojtkowiaka, który w 67 minucie pokonał golkipera gości (67).

Piłkarze Lechii Gdańsk cieszą się ze strzelonej bramki /PAP
gir/ krys/