Piłkarze prowadzącej w tabeli Legii Warszawa przegrali 0:3 w Niecieczy z Termalicą Bruk-Bet w najciekawszym meczu 25. kolejki ekstraklasy. To ich najwyższa ligowa porażka od listopada 2010 roku.

Piłkarz Legii Warszawa Ondrej Duda (L) strzela na bramkę Krzysztofa Pilarza (P) z Termaliki Bruk-Bet Nieciecza podczas meczu polskiej Ekstraklasy, PAP/Stanisław Rozpêdzik
„Gratulacje dla Termaliki… my słabi jak nigdy” – napisał na Twitterze prezes Legii Bogusław Leśnodorski.
Gratulacje dla Termalici…my słabi jak nigdy
— B(L)1916 (@BL_1916) March 2, 2016
Legioniści, mimo wyczerpujących treningów, jakie zaaplikował im zimą trener Stanisław Czerczesow, rozpoczęli wiosenną część rozgrywek z wysokiego pułapu. Wygrali trzy wcześniejsze spotkania, a ich bilans bramek wynosił 8-1. Ich licznik meczów bez porażki wskazywał 11, z których dziewięć wygrali. Beniaminek z kolei w poprzednich 10 kolejkach tylko raz sięgnął po trzy punkty.
Początek nieszczęścia gości miał miejsce w 35. minucie, kiedy nieporozumienie Michała Pazdana z bramkarzem Arkadiuszem Malarzem, który wybiegł poza pole karne, wykorzystał Wojciech Kędziora i spokojnie umieścił piłkę w siatce. Pierwsza akcja ofensywna gospodarzy po przerwie skończyła się drugą bramką, tym razem Słowaka Patrika Misaka. Wynik już w doliczonym przez arbitra czasie gry ustalił Dawid Plizga.
„To na pewno sensacja. Jestem niezmiernie dumny z chłopców. Nie mając tak mocnego składu czy budżetu jak Legia, zapisaliśmy się w historii polskiej piłki. W tym sezonie w dwumeczu z Legią jesteśmy niepokonani” – przypomniał trener niecieczan Piotr Mandrysz, nawiązując do jesiennego remisu 1:1 przy Łazienkowskiej. Jego zespół jest 12. w tabeli z dorobkiem 29 pkt.
Legii w ostatnim roku-dwóch zdarzyło się kilka razy przegrać w lidze po 1:3, ale porażka różnicą co najmniej trzech bramek po raz ostatni przytrafiła się jej 12 listopada 2010 roku z Wisłą w Krakowie, kiedy uległa 0:4.
Stołeczna drużyna z 49 pkt pozostanie liderem, m.in. dlatego, że drugi w tabeli Piast (47) nie rozegrał zaplanowanego na wtorek spotkania ze Śląskiem Wrocław. Po opadach śniegu murawa stadionu w Gliwicach była w fatalnym stanie. Podobna aura panowała w Kielcach, stąd sędziowie i delegat PZPN zdecydowali o przełożeniu meczu Korony z Wisłą Kraków. Nowy termin obu – 8 marca.
Na trzecią pozycję awansowała Cracovia, która pokonała Ruch 3:2. W Chorzowie wygrała po raz pierwszy od 65 lat. Cichym bohaterem był Mateusz Cetnarski. Sam zdobył efektownego gola, na 2:2, a dwa pozostałe padły po wykonanych przez niego rzutach rożnych.
Pierwszą bramkę dla „Pasów” uzyskał słowacki napastnik Erik Jendrisek, który po raz 11. w sezonie wpisał się na listę strzelców. Lepszy o jedno trafienie jest Mariusz Stępiński, który zdobył jednego gola dla Ruchu.
Jeszcze gorsze nastroje w środowy wieczór panowały w Zabrzu. Górnik doznał trzeciej porażki na wiosnę – tym razem z Lechem Poznań 0:2. Gospodarze, choć zyskali zmodernizowany, nowoczesny stadion, spisują się słabo, w czterech tegorocznych występach nie zdobyli choćby bramki i zamykają tabelę. Tracą dwa punkty do Wisły i cztery do Śląska, które mają po meczu zaległym.
„Kolejorz” dzięki trafieniom Dawida Kownackiego i Szymona Pawłowskiego zrównał się punktami (34) z Ruchem i KGHM Zagłębiem Lubin (1:0 z Lechią Gdańsk), odskakując nieco od świetnie spisującego się wiosną Podbeskidzie. Bielszczanie we wtorek pokonali Górnika Łęczna 2:0 i było to ich trzecie z rzędu zwycięstwo. W końcówce gole na wagę trzech punktów zdobyli Mateusz Szczepaniak (89) i Adam Mójta (90+3).
Po porażce Legii najdłuższą serią bez porażki może się pochwalić Pogoń Szczecin. Bezbramkowy remis w Białymstoku to już dziewiąty z rzędu występ „Portowców”, w którym wywalczyli choć jeden punkt. Dzięki temu są na czwartej pozycji w tabeli.