Zakup piwa nie należy do trudnych, ale zwrot butelki za kaucją już tak. Wciąż brakuje regulacji, które uczyniłyby browarnictwo bardziej ekologicznym, tak jak w Niemczech. Stąd pomysł na akcję „Daj butelce nowe życie”, której organizatorem niestety nie jest rząd.
Ciężko znaleźć sklep spożywczy, który nie sprzedaje piwa. Dlaczego więc tak trudno jest zwrócić butelkę i otrzymać za nią zwrot kaucji? Niestety nie wszystkie z nich chcą przyjmować butelki za kaucją lub wymagają w tym celu paragonu poświadczającego wcześniejszy zakup. Przepisy, które uchwalono w 2013 roku, nie nakładają na przedsiębiorców obowiązku przyjmowania butelek zwrotnych po produktach, których nie mają w swojej ofercie. Jeszcze inną, zupełnie osobną, jest kwestia zwrotu kaucji – wynika najczęściej z umów między dostawcami piwa a przedsiębiorcami. Pod względem butelkowej infrastruktury zwrotnej daleko nam do sąsiadów zza zachodniej granicy.
Spis treści
Państwo milczy, browary działają
Najrozsądniejszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem tego problemu byłaby nowelizacja prawa, która wymagałaby od sprzedawców piwa przyjmowania butelek zwrotnych. Na chwilę obecną taki wymóg skierowany jest jedynie do sklepów o powierzchni większej niż 2000 mkw. Obowiązku wypłaty kaucji nie ma wcale. Nic nie wskazuje na to, żeby ktokolwiek z rządzących zamierzał wnieść o nowe przepisy.
Do gry wkraczają więc producenci piwa, którzy we własnym zakresie zachęcają do zwrotu butelek za kaucją. Grupa Żywiec, która połowę produkowanego piwa rozlewa do butelek zwrotnych, rozpoczęła akcję „Daj butelce nowe życie”. W wybranych punktach partnerskich można zwrócić butelki po określonych piwach Żywca i jego marek. Nie trzeba do tego paragonu, a piwa mogą pochodzić z dowolnego źródła. Sugerowana kwota zwrotna za jedną butelkę to 0,35 zł. Minusy akcji? Biorą w niej udział tylko nieliczne placówki sprzedaży, przy czym np. w województwie lubuskim ogranicza się to tylko do kilku sklepów. W skali Polski to trochę ponad 1000 sklepów. Wciąż za mało, ale brawa dla Żywca za inicjatywę.
Do akcji wkroczył też poznański Lech. Kompania Piwowarska postawiła w stolicy wielkopolski własny punkt przyjmowania butelek zwrotnych. Kaucje wahają się od 0,3 do 0,5 zł. Najwięcej otrzymają klienci, którzy dostarczą butelki Kompanii. W punkcie można też jednak zostawić wszelkie inne butelki oznaczone jako zwrotne. Przedstawiciele Lecha zaznaczają, że biorą ma siebie wymianę opakowań z innymi browarami. To nasz wspólny interes – czytamy.
Dłuższe życie butelek
Butelki zwrotne pozostają na rynku przez około dwa lata, a powinny krążyć przez pięć lat. Średnio są w tym czasie napełniane 9 razy, podczas gdy przewidziano je nawet na 20-25 napełnień. Rocznie nawet 100 mln butelek zwrotnych nie trafia z powrotem do browarów. Skutkuje to niskim wskaźnikiem zwracalności. Według Grupy Żywiec najczęstszą przeszkodą na drodze do zwrotu butelek jest wymóg posiadania paragonu stawiany przez sklepy.
Akcje Żywca i Lecha mają wyeliminować tę trudność. „Daj butelce nowe życie” została już przeprowadzona na Śląsku jako projekt pilotażowy i odniosła tam sukces. Pozwoliła zwiększyć liczbę zwracanych butelek o 20%. Teraz czekamy na tak pozytywny, lub jeszcze lepszy, efekt w skali kraju.
Czekamy na butelkomaty
Chociaż akcje polskich browarów to świetny pomysł – są lepsze. Mowa tu chociażby o butelkomatach, czyli maszynach, które w Niemczech są standardem. W Polsce też mamy już kilka takich urządzeń. Zasada działania jest prosta. To automaty, do których wrzuca się zużyte opakowania. Zarówno te zwrotne, jak i przeznaczone do recyklingu. Butelkomat rozpoznaje wartość opakowania i wydaje użytkownikowi monety, nagrody lub vouchery należne za kaucję.
W Niemczech, do których raz jeszcze pozwolę sobie nawiązać, kaucje za butelki (zarówno szklane jak i plastikowe) są tak wysokie, że zwrot opakowań do butelkomatów jest naturalnym odruchem każdego kupującego. Tygodniowo można tam w ten sposób zaoszczędzić 4-5 euro. To nie tylko olbrzymia oszczędność dla klientów, ale też dla browarów. Sam zwrot butelek za odpowiednią kaucją może być również niezłym biznesem. Za granicą, tak – znów wracamy do Niemiec – kloszardzi nie proszą o pieniądze czy jedzenie, ale właśnie o butelki. Podczas dużych wydarzeń sportowych można ich spotkać z dużymi pojemnikami lub wózkami sklepowymi, do których zbierają od ludzi zużyte puszki i butelki, a następnie zarabiają na nich w butelkomatach. Stawka godzinowa? Nawet do 40 złotych!
Z użytkowania butelek zwrotnych i recyklingu tych pozostałych płynie mnóstwo korzyści i dla środowiska. Użytkowanie butelek zwrotnych oznacza nawet 10 razy mniejszą emisję dwutlenku węgla niż miałoby to miejsce przy korzystaniu z produkcji zwykłych butelek. Zmniejsza ono ilość produkowanych rocznie odpadów o kilkaset ton szkła. Nie mam wątpliwości, że warto korzystać ze szkła, dopóki jest do tego zdatne. A zdatne jest bardzo długo, bo nawet gdy uszkodzi się do tego stopnia, że nie można napełnić butelki kolejny raz, trafi do huty. Wówczas pozyskany surowiec będzie stanowił nawet 80% nowej butelki.
Według danych Deloitte piwo pije regularnie 22,8 mln Polaków, czyli około 73% z nas. Gdybyśmy przestawili się tylko na butelki zwrotne, świat mógłby wiele zyskać. Co więcej! My też.