Spis treści
Macedonia awansowała do drugiej rundy mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych, które odbywają się w Polsce. W ostatnim swoim meczu grupowym zremisowała z Serbią 27:27 (13:13) i dzięki lepszemu bilansowi bramek zajęła trzecie miejsce w tabeli grupy A w Krakowie.
Spotkanie decydowało, która z tych dwóch drużyn pozostanie w turnieju i awansuje do drugiej rundy.
Najwięcej bramek: dla Macedonii – Dejan Manaskov 10, Goce Georgievski 5, Kiril Lazarov i Stojanche Stoilov – po 4, dla Serbii – Zarko Sesum i Petar Nenadic – po 7, Ivan Nikcevic 5. Mecz rozpoczął się od pojedynku dwóch asów obu drużyn, w którym Darko Stanic obronił rzut karny wykonywany przez Kirila Lazarova. Potem serbski bramkarz jeszcze wielokrotnie ratował z opresji swój zespół, ale wreszcie i jemu przytrafił się słabszy okres.
W pierwszej połowie żadna ze stron nie potrafiła sobie wyrobić większej przewagi, a wynik oscylował wokół remisu. Obie ekipy grały bardzo twardo w obronie, ale w ich poczynaniach widać było sporo nerwowości, gdyż dość często nie wykorzystywane były dogodne sytuacje do zdobycia gola. Do przerwy był remis 13:13. Podział punktów urządzał jedynie Macedończyków, którzy mieli przed tym spotkaniem lepszy bilans bramkowy. W drugiej części obraz gry niewiele się zmienił. Nadal toczyła się walka gol za gol. Znów dał o sobie znać Stanic, który stanowił trudną do przebrnięcia zaporę.
Im bliżej końca, tym napięcie stawało się coraz większe. W tym meczu każdy pojedynczy błąd mógł być na wagę awansu. W dodatku dawało też o sobie znać zmęczenie, bo rywalizacja cały czas była prowadzona na najwyższych obrotach. Szyki defensywne zespołów nie były już tak szczelne jak wcześniej. Trzy minuty przed końcową syreną po bramce Zarko Sesuma Serbia wygrywała 26:25. Po kilku nieudanych akcjach z obu stron pół minuty przed zakończeniem Macedończycy wyrównali (Stojanche Stoilov) i Serbom przyszło rozgrywać akcję ostatniej szansy. Nikcevic podał na skrzydło do Darko Djukica i ten wykorzystał okazję.
Ale na tym emocje się nie skończyły. Macedończykom pozostało osiem sekund. Ich trener wziął czas. Mecz rozstrzygnął udany rzut z lewego skrzydła Dejana Manaskova tuż przed upływem czasu gry.
Norwegia wygrała w katowickim Spodku z Białorusią 29:27 (12:13) w pierwszym wtorkowym meczu grupy B mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Norwegowie awansowali do kolejnej rundy, podobnie jak Chorwaci, którzy wieczorem zagrają z Islandczykami.
Najwiecej bramek: dla Norwegii – Kristian Bjornsen 5, Christian O’Sullivan 5; dla Białorusi – Siarhiej Rutenka 9, Barys Puchouski 6, Siarhiej Szylowicz 6.
Ponieważ do ostatnich pojedynków wszystkie cztery zespoły przystępowały z jedną wygraną na koncie, każdy zachował szansę na wyjście z grupy. Dwie godziny przed meczem napięcia nie wytrzymał – dosłownie – jeden z przedłużaczy w biurze prasowym. Zaiskrzyło i konieczna była interwencja elektryka. Dla polskich kibiców pojedynki w Spodku były istotne, bowiem to ekipy rywalizujące w Katowicach będą przeciwnikami biało-czerwonych w fazie głównej w Krakowie.
Białorusini pojawili się na parkiecie katowickiej hali godzinę przed rozpoczęciem spotkania i w trakcie rozgrzewki zaprezentowali spore umiejętności futbolowe. Stawka pojedynku spowodowała, że na parkiecie od początku nie było zbyt wielu wzajemnych uprzejmości. Dowodzeni przez swojego lidera Sierhieja Rutenkę Białorusini zyskiwali przewagę (najwyżej czterobramkową), a po chwili pozwalali rywalom doprowadzać do remisu. Kilka razy powstrzymał Norwegów bramkarz Wiaczesław Saldacenka, wspierany z trybun przez kibiców. I to głównie on spowodował, że „Wikingowie” nie potrafili wyjść na prowadzenie w pierwszej połowie.
Udało się im to dopiero w 33. minucie po trafieniu Magnusa Jondala. Na boisku było nerwowo, zawodnicy obu ekip spudłowali z rzutów karnych. W drugiej połowie to Białorusini musieli „gonić” wynik. Mieli parę strat piłki w ataku, skutecznie interweniował norweski bramkarz Espen Christensen i w efekcie ich strata urosła do sześciu goli. Okazało się to nie do odrobienia.
W drugim wieczornym spotkaniu Chorwacja zagra z Islandią. Wynik pierwszego meczu sprawił, że zespół z Bałkanów jest już pewny awansu. Jeśli wygra Islandia, także ona zagra w kolejnej rundzie. Zwycięstwo Chorwacji oznacza awans Białorusi.(PAP)