Polska zajmuje miejsce 47. w rankingu, spadając o 29 oczek z miejsca 18.
Publikowana od 2002 roku ocena stanu wolności prasy w 180 państwach świata opiera się na kilku wskaźnikach, jak pluralizm i niezależność mediów, ramy prawne, autocenzura, czy transparentność.
„Wszystkie wskaźniki klasyfikacji wskazują regres (wolności prasy). Wiele władz publicznych próbuje przejąć kontrolę w swych krajach, obawiając się zbyt dużego otwarcia na debatę publiczną” – skomentował sekretarz generalny Reporterów bez Granic Christophe Deloire. „Obecnie każdej władzy jest coraz łatwiej bezpośrednio zwracać się do ludzi dzięki nowym technologiom, a więc dochodzi do coraz większej przemocy wobec tych, którzy przedstawiają niezależną informację” – wskazuje.
Jego zdaniem „wkraczamy w nową erę propagandy, gdzie nowe technologie umożliwiają po niskich kosztach rozpowszechnianie własnego dyskursu, własnej informacji pod dyktando”. „W obliczu tego dziennikarze sprawiają kłopoty” – dodaje.
Raport RsF zwraca uwagę, że chociaż wolność prasy zmniejszyła się we wszystkich strefach geograficznych, to pod tym względem regres odnotowano zwłaszcza na kontynencie amerykańskim z powodu zabójstw dziennikarzy w Ameryce Środkowej.
W Ameryce Łacińskiej „przemoc instytucjonalna (jak w Wenezueli, która znalazła się na 139. miejscu w rankingu RsF, czy Ekwadorze – 109.), przemoc związana z przestępczością zorganizowaną (jak w Hondurasie – 137.), bezkarność (jak w Kolumbii – 134.), korupcja (jak w Brazylii – 104.), koncentracja mediów (jak w Argentynie – 54.) stanowią główne przeszkody dla wolności prasy” – podkreślono w raporcie.
W Ameryce Północnej chodzi z kolei o kontrolę internetu w Stanach Zjednoczonych, które pod względem wolności prasy uplasowały się w rankingu RsF na 41. miejscu, a Kanada na 18, spadając o 10 miejsc.
Obie Ameryki plasują się za Afryką, chociaż Afryka Północna i Bliski Wschód pozostają regionami świata, gdzie dziennikarze „są najbardziej poddawani ograniczeniom wszelkiego typu”.
W pewnych krajach będących w kryzysie, takich jak Irak (158. miejsce), Libia (164.) i Jemen (170.), „wykonywanie zawodu dziennikarza to brawura” – podkreśla organizacja.
I cieszy się z poprawy sytuacji w Tunezji (96.), która podskoczyła w rankingu o 30 miejsc. Według szefa organizacji jest to dowód na „konsolidację pozytywnych efektów rewolucji” z czasów arabskiej wiosny, która przetoczyła się w 2011 roku przez Afrykę Północną.
Według RsF najniebezpieczniejszymi krajami dla dziennikarzy jest, tak jak w zeszłym roku, Syria (177.), tuż za Chinami (176.). Ranking zamykają Turkmenistan (178.), Korea Północna (179.) i Erytrea (180.).
W raporcie zwrócono uwagę na Burundi, które było w ub.r. teatrem agresywnych zajść wobec dziennikarzy po kontestowanej kandydaturze, a później reelekcji prezydenta Pierre’a Nkurunzizy; kraj ten spadł w rankingu o 11 miejsc na 156.
W klasyfikacji RsF o 11 oczek spadła też Japonia (72), ponieważ wiele mediów, w tym publiczne, „zastosowało autocenzurę wobec premiera”.
Tymczasem najlepsza sytuacja pod względem wolności prasy panuje już szósty rok z rzędu w Finlandii, a także w Holandii i Norwegii.
Polska zajmuje miejsce 47., spadając aż o 29 oczek z miejsca 18. Według RsF zagrożona jest „wolność mediów i pluralizm” w Polsce. Organizacja pisze w raporcie, że „krótko po wygranych wyborach w 2015 r. konserwatywny PiS przyjął ustawę medialną upoważniającą rząd do powoływania i odwoływania szefów państwowego radia i telewizji”. „Zgodnie z drugą przygotowywaną ustawą kontrakty wszystkich pracowników tych mediów miałyby być rozwiązane” – dodano. Ponadto „Komisja Europejska, zaniepokojona, czy członek Unii Europejskiej nie narusza podstawowych wartości UE, wszczęła procedurę mającą na celu zapewnienie poszanowania praworządności w Polsce” – głosi raport. (PAP)
cyk/ ro/ malk/