Kupno mieszkania to ekscytujący, ale zarazem trudny moment w życiu. Czekałam na niego dobrych parę lat. Kiedy tylko powiedzieliśmy sobie, że to już czas, zaczęłam intensywne poszukiwania. Szybko jednak doszłam do ściany.
Deweloperów i samych mieszkań było mnóstwo, a ja nie mogłam się zdecydować. Bo skąd miałam mieć pewność, że nie przestrzelę, a moja rodzina będzie czuła się rzeczywiście jak w domu?
Spis treści
Zrób to sposobem
Niby wiedziałam, czego potrzebuję, ale okazało się to czystą teorią. Zebrałam więc wszystkie czynniki które są dla mnie ważne. Określiłam, jakie cechy powinno mieć moje wymarzone mieszkanie i na jakie kompromisy mogę sobie pozwolić. Do tego dołączyłam budżet – nie tylko kupno, ale i na wykończenie lub ewentualny remont.
Wypisałam wszystko, co sprawia, że czuję się dobrze w danym miejscu, co mnie drażni i irytuje w M3, które wynajmuję. W efekcie powstał z tego przewodnik. Dzięki niemu wiem, że wybór, który podejmę będzie tym właściwym (swoją drogą, tu zobaczycie rezultat moich poszukiwań).
Rynek wtórny czy pierwotny?
Banał? Jasne, ale tylko wtedy, kiedy nie szukasz. Zapewniam Cię, że im dłużej siedzisz w temacie, zaczynasz zastanawiać się nad każdą z opcji. Jednak po latach mieszkania u kogoś, wreszcie chcę urządzić dom po swojemu. Inwestowanie w zmianę rozkładu, zrywanie kabli, wymianę instalacji – nie mam na to siły.
Wolę wejść do surowego mieszkania, które tylko trzeba wykończyć, co i tak jest już sporym wyzwaniem. Co więcej, wiem, że ryzyko usterki jest niewielkie, przeciwieństwie do starych budynków, gdzie co rusz pojawiają się pamiątki po poprzednim lokatorze.
Zielona enklawa czy miejska dżungla?
Główny cel, jaki sobie zamierzyłam to połączenie kameralności z bliskością centrum. Ale jak pozostać na uboczu, kiedy nie mogę pozwolić sobie na długi dojazd do pracy? I już pole poszukiwań się zawęża. Co więcej, nie chcę mieć daleko do moich bliskich. Uwielbiam spontaniczne wypady do teatru czy kina, ważne więc, aby takie wyjścia nie były wielką wyprawą.
Z drugiej strony szalenie ważna jest dla mnie bliskość szkoły, przychodni, sklepów, kawiarni i przystanku. Nie chcę, aby za jakiś czas moje dzieci musiały jeździć do szkoły przez pół miasta, ale aby miały szkołę w zasięgu spaceru. Co z tego, jeśli będąc stosunkowo blisko centrum, ładuję się w korki? Wolę być nieco dalej, ale z zielenią i ciszą za oknem. Oczywiście, pod warunkiem, że mam przejezdną trasę, którą w 15 minut dojadę samochodem do śródmieścia.
Budownictwo? 5 pięter to max
Odwiedzając moich znajomych, myślę, że nie umiałabym odnaleźć się w wysokościowcach. Nie twierdzę, że nie można poczuć się tam przytulnie, ale jednak wrażenie anonimowości i setki sąsiadów – to nie moja bajka. Skoro mogę wybierać, to ciągnie mnie właśnie do niskiej, kameralnej zabudowy, najlepiej, takiej do 5 pięter.
Większy balkon, a najlepiej taras
O atutach takiego przedłużenia mieszkania mogłabym pisać bez końca. Jeśli nie mogę pozwolić sobie na własny ogródek, to duży balkon lub taras jest musem. A w centrum, z moim budżetem, już wiem, że takiego nie znajdę.
W mieszkaniu, które wynajmowałam przez 2 lata, nie miałam nawet tzw. francuskiego balkonu, więc czułam się jak w klatce. Teraz wiem, że mając kilkudziesięciometrowy taras, będę tam spędzać 5 miesięcy w roku. To dla mnie luksus, dla którego mogę poświęcić nawet nieco dłuższy dojazd do centrum.
Nowoczesne, czyli wygodne i bezpieczne
Garaż też jest dla mnie ważny, przyjaciele mnie zapewniają, że to naprawdę wielki komfort i stojąc przed wyborem z garażem czy bez – nie powinnam się wcale zastanawiać. Garaż to wreszcie genialne rozwiązanie dla mojego męża, który czeka na moment, kiedy zimną wreszcie nie będzie musiał skrobać szyb. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to nie zależy mi na wysokim płocie, ale z pewnością docenię teren, który da mnie i moim dzieciom pełną swobodę w spędzaniu wolnego czasu.
Chcę znać moich sąsiadów, czyli budowanie relacji
Nie jestem aktywistą ani społecznikiem. Nie zaczepiam sąsiadów na klatce schodowej. Mimo to, bardzo doceniam lokalne relacje i mam spore uznanie dla Dnia Sąsiada. Chcę mieć znajomych na osiedlu, tak jak kiedyś moi rodzice mieli kumpli, z którymi mają kontakt do dziś. Prawdę mówiąc, liczę na nowe przyjaźnie i dobre relacje z sąsiadami. Myślę, że taki scenariusz jest o wiele bardziej możliwy właśnie na nowych, kameralnych osiedlach, kiedy wszyscy wprowadzający się ludzie, są w podobnej sytuacji życiowej.
Wiem, że zasada work-life balance, tak trudna do spełnienia, jest dla mnie głównym punktem, wokół którego chcę budować swoje życie. Wiem również, że zebranie moich celów pomogło mi znaleźć mieszkanie, które nie zrujnuje mojego domowego budżetu.
Jedno z kameralnych osiedli na Bemowie ma dokładnie te cechy, które założyłam sobie, kiedy szukałam własnego M4. To nowoczesny teren, w sąsiedztwie Kampinosu, trasy S8, z ogródkami i tarasami. W ramach inwestycji MyBemowo powstaje właśnie kolejny etap tego osiedla.