Wydawać by się mogło, że czasy kryminalnych afer z udziałem gwiazd rock and rolla dawno minęły. Niestety, po tym, jak pracownik Rolling Stones zastrzelony został podczas wykonywania obowiązków, zespół jest zmuszony do zwiększenia ochrony.
Spis treści
Tragiczne zdarzenie
55 letni mężczyzna, Pedro Luis Tabares, w chwili wypadku siedział w vanie, którym ekipa przewoziła sporą sumę zebraną ze sprzedaży alkoholu na koncercie. W pewnym momencie trzy samochody zbliżyły się do pojazdu, a ich kierowcy podjęli próbę zabrania pieniędzy. Według policji przestępcy posiadali konkretne informacje dotyczące trasy, którą pokonywać będzie pojazd.
Zobacz również: The Rolling Stones zagrają po raz pierwszy na Kubie

vimeo.com
Tabares został zastrzelony, ale gangowi nie udało się okraść vana. Później zatrzymano jednego z podejrzanych, Kolumbijczyka Jhona Alexandra Bobadilla Vega.
Trasa przerwana
The Rolling Stones w reakcji na tę sytuację zwiększyli ochronę i starają się zabezpieczyć przed ewentualnym atakiem. Trasa koncertowa nie zostanie przerwana. Po ostatnim występie w Argentynie zespół ruszy do Urugwaju, Brazylii, Peru i Kolumbii, uznawanych za jedne z najbardziej niebezpiecznych państw świata.

twitter.com
Wielkie zespoły i imprezy zawsze przyciągają przestępców, dlatego The Rolling Stones woli dmuchać na zimne i zawsze chroni się przed kradzieżą i napaścią – muzycy podróżują osobno, dobierają starannie hotele i zatrudniają najlepszych ochroniarzy. Jak widać, nie wszystko da się przewidzieć, a przestępcy wykorzystują każdą lukę, doprowadzając do tragedii.
(źródło: mirror.co.uk, nme.com)