Sylvester Stallone był zdecydowanym faworytem w kategorii Najlepszy aktor drugoplanowy. Fani legendarnego Rocky’ego ze zniecierpliwieniem czekali na werdykt Amerykańskiej Akademii Filmowej. Niestety tym razem walka okazała się przegraną.
Pomimo dziesiątek lat na wielkim ekranie aktor doczekał się jedynie 3 nominacji do Oscara (w tym 1 nominacja za scenariusz oryginalny). Wszystkie wyróżnienie dotyczyły jego roli Rocky’ego Balboa.
Tegoroczna szansa na zdobycie statuetki niestety może być jego ostatnią. 69-letni mężczyzna przyznał podczas jednego z wywiadów, że ciało nie pozwala mu już na taki tryb pracy jaki wykonywał wcześniej. Dotyczyło to udziału w kolejnej części Rambo, z którego zrezygnował. Przeczytacie o tym TU.

giphy.com
W Creed: Narodziny legendy wcielił się w postać niezapomnianego boksera, który stoczy najtrudniejszą w życiu walkę… z nowotworem. Zajmie się trenowaniem syna swojego oddanego przyjaciela, a wcześniej przeciwnika Apollo Creeda. Niestety młody mężczyzna nigdy nie poznał ojca. Rocky jest dla niego autorytetem w świecie sportu, jak się okaże, stanie się także bliską mu osobą.

giphy.com
Za tę rolę Sylvester Stallone otrzymał nagrodę Złotego Globu w tym roku. Zapowiadało to kolejne sukcesy i wywołało entuzjazm wśród wszystkich fanów gwiazdora, jednak Amerykańska Akademia Filmowa zdecydowała inaczej. Najlepszym aktorem drugoplanowym okazał się Mark Rylance w filmie Most szpiegów.
Stallone nie okazywał smutku, jednak trudno, żeby w takiej sytuacji nie czuł zawodu. Trzeba jednak pamiętać, że mało kto miał zaszczyt wcielić się w tak kultową postać jaką jest Rocky Balboa!

To była rewelacja./giphy.com
Arnold Schwarzenegger, który zna aktora od lat, udostępnił na Instagramie nagranie, w którym mówi: „Sly, pamiętaj – bez względu na to, co mówią – dla mnie jesteś zwycięzcą, jesteś najlepszy! Jestem z Ciebie dumny.” Możecie je obejrzeć klikając na obraz poniżej. Zgadzacie się z nim?