Niezwykła popularność takich produkcji jak Westworld czy Łowca Androidów sprawiła, że wątek sztucznej inteligencji przeniknął do masowej wyobraźni. Pytania o to, jak obecność myślących maszyn wpłynie na nasze codzienne życie, przechodzi z fikcji naukowej do dziedziny rzeczywistych rozterek. Może o tym nie wiedzieliście, ale roboty już za nas myślą i dla nas pracują. A do tego radzą sobie świetnie – zwłaszcza z powtarzalnymi czynnościami, takimi jak oszczędzanie.
Spis treści
Starożytne początki
Nie rozpędzajmy się jednak z nazwami: androidy, roboty, sztuczna inteligencja… Co za tym wszystkim się kryje? Maszyny wykorzystujące skomplikowane mechanizmy do wykonywania obliczeń znamy już przecież ze starożytności: pierwszym „komputerem” był mechanizm z Antykithiry, który już w II w. p.n.e. pozwalał Grekom bardzo precyzyjnie obliczyć położenie ciał niebieskich. Dokonywanie operacji na danych – czy to w mechanicznej, czy elektronicznej formie – to jednak za mało, by mówić o sztucznej inteligencji. O co więc faktycznie chodzi?

Pierwszy komputer – mechanizm z Antykithiry
Zaprogramuj brownie
Pojęciem-wytrychem do świata programowania, jest „algorytm”. To nieco obco brzmiące słowo (co ciekawe, pochodzące od nazwiska perskiego matematyka z IX w.) oznacza po prostu zbiór czynności potrzebnych, by z jednego stanu rzeczy (również zbioru informacji) otrzymać coś innego. Algorytmem jest więc choćby przepis na brownie: mając stan wyjściowy w postaci składników (czekolada, kakao, cukier, mąka), wykonujemy kolejno kroki podane w recepcie (rozpuszczanie, mieszanie składników, pieczenie), by otrzymać konkretny efekt przewidziany przez algorytm (pyszne ciastko). Tę samą ideę wykorzystują więc zarówno mistrzowie kuchni, jak i współcześni developerzy piszący aplikacje, z których na co dzień korzystamy.
Naucz się sam!
To, co wyróżnia sztuczną inteligencję od liczydła, przepisu na lunch czy PC-eta, jest umiejętność uczenia się i wyciągania wniosków. Niezależnie od tego, czy mówimy o bycie wirtualnym (program komputerowy), czy istniejącym robocie (jak sławna Sophia) clue tkwi w tym, że mają one nie tylko gotowe przepisy, ale też stykając się z nową sytuacją, potrafią „wymyślić” dodatkową formułkę, by poradzić sobie z problemem. Gdy odwiedzają nas goście i do przygotowania popisowych muffinów brakuje nam czekolady, możemy zaimprowizować z owocami, które mamy w zamrażarce – i kto wie, może stworzyć nowy, imprezowy klasyk. Podobnie działają inteligentne algorytmy: same tworzą przepisy, by rozwiązać nowe, nieprzewidziane problemy.

Sophia – pierwszy robot, który uzyskał obywatelstwo
Kryzys finansowy
À propos problemów: gdy w 2007 r. wybuchł największy od dekad kryzys finansowy, ekonomiści stwierdzili zgodnie, że zawiódł czynnik ludzki. Zasada homo oeconomicus, w którą od czasów Adama Smitha wierzy klasyczna ekonomia – zgodnie z którą ludzie działają racjonalnie dla osiągnięcia maksymalnych, długotrwałych korzyści – nie przystawała do realiów wolnego rynku. Na fali wzrostu rynku nieruchomości amerykańskie banki zaczęły na prawo i lewo szastać ryzykownymi kredytami hipotecznymi dla osób, których wypłacalność była co najmniej wątpliwa. Finansiści nie przewidzieli, że ich działania (opłacalne na krótką metę) w dłuższej perspektywie doprowadzą do załamania rynku, a niewypłacalność ich klientów pociągnie banki na dno. Ich przepis na zysk okazał się błędny.
Świt robotów
To wtedy, gdy pojawił się problem spowodowany złym przepisem przygotowanym przez ludzki rozsądek (czy raczej jego brak), pojawił się pomysł na to, by oddelegować inwestowanie pieniędzy klientów do bardziej obiektywnych i rzeczowych robotów. Tak powstała branża robo-advisory: nowoczesna klasa firm, które wykorzystują inteligentne algorytmy do zarządzania finansami klientów. Choć brzmi to skomplikowanie, mechanizm jest dość prosty: po wprowadzeniu danych wejściowych (np. naszych zarobków i wieku) robot zaczyna analizować jaka strategia pozwoli osiągnąć nasze cele finansowe. Siła obliczeniowa, zdolność uczenia się i uwzględniany zakres informacji – to wszystko sprawia, że dzięki robotyzacji ograniczone zostaje ryzyko nieprzemyślanych, często emocjonalnych decyzji, które należą do najczęstszych błędów początkujących inwestorów.
U nas przyszłość oszczędzania rozpoczyna się już dziś. IQ money to pierwsza w Polsce platforma robo-advisory oferująca zrobotyzowany fundusz inwestycyjny, w którym inteligentny algorytm wybierze za Was najlepsze lokaty. A dzięki automatyzacji zarządzania funduszem jego koszt to okrągłe zero złotych.
Trudno powiedzieć, czy inteligentne algorytmy faktycznie myślą i marzą, czy są tylko kolejnym szczeblem rozwoju „bezdusznych” mechanizmów – trochę bardziej urozmaiconym liczydłem czy abakusem. Jedno jest jednak pewne: marzenie o pewnej przyszłości możemy potraktować zupełnie serio, gdy o nasze finanse martwią się „wyrachowane” roboty.