Elon Musk zapowiedział, że nadchodzący Tesla Model 3 nie będzie wyposażony w obiecywaną opcję szybkiego i darmowego ładowania. Firma ma zbudować przynajmniej 700 stacji szybkiego ładowania, które jednak nie mają być dostępne dla posiadaczy najtańszego samochodu Tesli.
Model 3 będzie kosztował 35 000 dolarów, co jest niezwykle niską ceną na rynku aut elektrycznych i hybrydowych. Ma to stanowić alternatywę dla Modelu S, który jest luksusową limuzyną i nie był dostępny dla wielu, którzy byli zainteresowani ekologicznym samochodem. Okazuje się, że samochód pada ofiarą własnego sukcesu.
Zobacz również: Nowe samochody Tesla będą odporne na ataki bronią chemiczną

flickr.com
Niedawne ogłoszeniu zarobków za pierwszy kwartał okazało się bardzo pozytywne dla firmy Elona Muska. Tesla stracił dużo mniej pieniędzy niż przewidywali to analitycy. Oprócz pozytywnych wyników finansowych firma odnotowała masowe zamówienia w przedsprzedaży modelu 3 zaprezentowanego w marcu. Mimo, że model będzie dostępny dopiero od 2017 roku liczba zamówień sięgnęła 400 000 sztuk.
Taka popularność stwarza jednak także problemy. Firma nadal musi sprostać zamówieniom na swoją limuzynę Model S i SUVa Model X, które również są popularne. Przez to pierwsze dostawy Modelu 3 są przewidywane dopiero na koniec 2017 roku. Pozwolenie by tak wielu klientów Tesli ładowało swoje samochody za darmo byłoby dla firmy zwyczajnie zbyt kosztowne. Dlatego Elon Musk zdecydował się wyłączyć najtańszy samochód w ofercie z tego programu.

flipboard.com
Baterie nowego samochodu Tesla Model 3 pozwolą na pokonanie 350 km na jednym ładowaniu, a każdy model miał w standardzie być wyposażony w opcję szybkiego ładowania. Przyspieszenie od zera do 100 km/h zajmie temu kompaktowemu samochodowi niecałe 6 sekund, jednak nie jest to ostateczna liczba. Elon Must, prezes Tesli, zapowiedział dodanie kolejnych usprawnień do auta, zanim jeszcze zostanie wprowadzone do produkcji.
[embedyt] http://www.youtube.com/watch?v=NAsW6o1cYWE[/embedyt]
(źródło: mashable.com, autocar.co.uk)