Nasze pierwsze skojarzenie z Nową Zelandią, to przede wszystkim wioska hobbitów, którą na potrzeby filmu Władca Pierścieni zbudował reżyser Peter Jackson. Jest ono słuszne! Ale czy powinno pozostać jedynym? Na pewno nie. Przekonaj się, co warto wiedzieć o Nowej Zelandii!
Nowa Zelandia, nazywana Krajem Kiwi, mimo, że leży w odległej Oceanii, jest typowym krajem zachodnim i na wskroś „europejskim”, bo przecież w większości zamieszkała jest przez Brytyjczyków.
Spis treści
Parki narodowe
Rezerwaty przyrody zajmują tu aż jedną trzecią powierzchni. Tongarino National Park, był drugim – po Yellowstone National Park w USA – parkiem narodowym na świecie. Jego nazwa wywodzi się od maoryjskich słów Tonga (ogień) i Riro (wyniesiony). Rozległy teren leżący w centrum najstarszego parku narodowego Nowej Zelandii, jest niezwykle ważny ze względów ekologicznych. Kilka wulkanów parku, uważanych przez Maorysów za święte, jest nadal aktywnych. Na przestrzeni milionów lat powstały tu liczne i różnorodne systemy naturalne, które ujmują nieskazitelnym pięknem. Niewiele obrazów tak bardzo zapada w pamięć, jak widok trzech wulkanów w Parku Narodowym Tongariro.
Języki
Nowa Zelandia ma aż trzy języki urzędowe. Są to angielski, maoryski i nowozelandzki język migowy. I choć można spokojnie się tam dogadać po angielsku, to język maoryski jest na swój sposób bardzo intrygujący. Chcecie dowodu? Oto on! Oto nazwa jednego ze wzgórz Nowej Zelandii o wysokości 305 metrów: Taumatawhakatangihangakoauauotamateapokaiwhenuakitanatahu. To prawdopodobnie najdłuższa nazwa geograficzna na świecie! Ponadto w języku maoryskim Nowa Zelandia figuruje jako Aotearoa, co oznacza „Kraj Długiej Białej Chmury”. Czyż to nie urocza nazwa dla ojczyzny? Warto również wiedzieć, że Nowa Zelandia to jedno z zaledwie trzech państw na świecie, które posiada dwa oficjalne hymny narodowe. Jeden z nich to „God Save the Queen”, a drugi „God Defend New Zealand”.
Zdjęcie, które widzicie powyżej, pochodzi z tradycyjnych, rytualnych, taneczno-wokalnych obrzędów, charakterystycznych dla tego regionu. Stwierdziliśmy, że HAKA zasługuje na osobny materiał – spodziewajcie się go wkrótce!
Fauna i flora
Wszyscy wiemy, że symbolem Nowej Zelandii jest mały ptak-nielot kiwi. Ale czy wiedzieliście, że prawie wszystko określane jest tym mianem? W Nowej Zelandii wszystko nazywa się kiwi. Poza wspomnianym ptakiem – symbolem, mamy też owoc, którego właściwa nazwa to chiński agrest. Ludzie też nazywają się kiwi: w gazecie można przeczytać o spotkaniu „kiwi-prezydenta” z „kiwi-ministrem”. A maleńka, nowozelandzka Polonia nazywa swoją nową ojczyznę „kiwusowem”!
Owca to drugie w kolejności „zwierzę narodowe”. Liczba tych zwierząt jest imponująca, jeśli zestawimy ją z liczbą mieszkańców kraju – na jedną osobę przypada tu aż 10-12 owiec! Półki w sklepach z pamiątkami uginają się pod ciężarem wełnianych zabawek, ceramicznych figurek, czy też kartek pocztowych z wizerunkiem tych zwierząt. Można w nich kupić także słodycze o nazwie „Sheep droppings” (owcze bobki), czyli arachidy w czekoladzie, które w istocie przypominają owcze odchody. Brzmi smakowicie? No nie wiem.
Maorysi są bardzo związani z naturą, jest dla nich na tyle ważna, że przez 150 lat walczyli walczyli o nadanie praw… rzece. I udało im się to! Od 15 marca bieżącego roku, rzeka Whanganui będzie traktowana jak osoba niepełnoletnia, reprezentowana przez dwóch rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii! Rdzenni mieszkańcy wyspy uważają siebie jako część Wszechświata, na równi z górami, rzekami i morzami. Uważają, że człowiek nie jest panem natury, a jej częścią. Ową rzekę uważają za swojego przodka, dlatego tak ważne było dla nich aby nadać jej takie same prawa, jak ma każda ludzka istota. Po wielu latach dopięli swego. Podobno na sali sądowej pojawiły się łzy szczęścia!
Hobbiton
Wspomniana wcześniej wioska hobbitów to absolutnie najważniejszy punkt turystycznej mapy Nowej Zelandii. Istnieje historia, że kiedy poszukiwacze idealnej miejscówki dla trylogii Tolkiena krążyli helikopterem nad Nową Zelandią, trafili do niewielkiej farmerskiej miejscowości o nazwie Matamata. W pośrodku niekończących się pól zobaczyli rozległe, soczyście zielone pagórki, z pięknym starym dębem rosnącym nad niewielkim jeziorkiem. Cisza, spokój, z dala od cywilizacji, bez jakiejkolwiek infrastruktury. To było dokładnie to czego szukali. Teraz potrzebna była im tylko zgoda właściciela ziemi, którym był Russell Aleksander, zatem na nic nie czekając udali się od razu do niego. A ten zajęty oglądaniem meczu… wyprosił twórców. Gdy wrócili na drugi dzień aby przekonać właściciela, zgodził się, ale pod warunkiem że wszystko zostanie, tak aby turyści mogli zobaczyć scenerię z filmu. Cała wioska Shire jest dopracowana do perfekcji. Wszystko malutkie, słodziutkie, postarzane. Malutkie ogródki, strachy na wróble. Nawet małe, hobbickie pranie wywieszone na sznurach w przydomowych ogródkach. Cudo!
To tylko garść ciekawostek związanych z tą fascynującą wyspą. A Wy byliście tam? Podzielcie się wrażeniami w komentarzu!