Podobno znany szef mafii Al Capone miał słabość do promieni słonecznych i ciepła, jednak nie ma się co dziwić, chyba każdy uległby pokusie zamieszkania w Miami po spędzeniu tylu lat w Chicago, gdzie zimy w tamtych czasach były dość ostre.
Gangster, który zdobył fortunę na imporcie i handlu alkoholem w czasach prohibicji, kupił rozległą nadmorską posiadłość w Palm Island w Miami w 1928 roku i mieszkał tam po jego zwolnieniu z więzienia, od 1939 aż do śmierci w 1947 roku.
Jego żona i syn mieszkali w rezydencji aż do lat 70. XX wieku, dopiero wtedy zdecydowała się ją sprzedać.
Nieruchomość ma ponad 4 000 metrów kwadratowych, basen nad samym morzem i posiada osobny domek dla gości.
Choć stan posiadłości pogorszył się po śmierci Capone, jego nowi właściciele odrestaurowali dom do dawnej świetności i w dniu 18 marca otworzyli jego niegdyś wiecznie zamknięte drzwi (Capone traktował go niemal jak fortecę) dla mediów.
Od tej pory rezydencja może być wynajmowana do sesji fotograficznych i filmów.
(źródło: elledecor.com, esquire.com)