Spis treści
Na czym polega metoda na „gorący samochód”?
Oszustwo zaczyna się dość niepozornie. Kierowca, parkując swój pojazd, zostawia go na krótko – np. by coś załatwić w sklepie czy na poczcie. Po powrocie znajduje przy samochodzie osobę – często „zatroskanego przechodnia” – która twierdzi, że auto dziwnie pachnie, „kopci” spod maski lub może się zapalić. Czasem dodatkowo powołuje się na rzekome „iskry” widziane chwilę wcześniej.
Wzbudzenie strachu to pierwszy krok. Właściciel samochodu, zaniepokojony potencjalnym zagrożeniem, otwiera maskę lub uruchamia auto, by sprawdzić, co się dzieje. W tym momencie pojawia się drugi „życzliwy” – rzekomy mechanik, który „przypadkiem” przechodził obok. Oferuje szybką diagnozę i równie błyskawiczną naprawę, oczywiście za gotówkę.
Manipulacja i fałszywe naprawy
Oszust, podszywający się pod fachowca, często posługuje się specjalnymi substancjami zapachowymi lub sprejem, które wcześniej sam naniósł na samochód. To one mają imitować zapach spalenizny, sugerując realną awarię. Następnie fałszywy mechanik „naprawia” niesprawny element – oczywiście taki, którego kierowca nie może łatwo sprawdzić (np. filtr powietrza, przewody czy elektronikę).
Cena za taką usługę jest zazwyczaj wysoka – od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Klient dostaje jedynie ustne zapewnienie, że samochód został „uratowany przed pożarem”. Prawdziwy problem zaczyna się, gdy kierowca zorientuje się, że żadnej usterki nie było – ale wtedy oszust zniknął już bez śladu.
Dlaczego kierowcy dają się nabrać?
Siłą tej metody jest emocjonalny szantaż. Wizja płonącego samochodu – szczególnie jeśli na pokładzie są dzieci lub wartościowe rzeczy – wywołuje silny niepokój i potrzebę natychmiastowego działania. Oszuści świetnie to wykorzystują. Często działają w parach, a ich zachowanie jest perfekcyjnie wyreżyserowane. Ofiarą może paść każdy – zarówno niedoświadczony kierowca, jak i osoba z wieloletnim stażem.
Jak się bronić?
Przede wszystkim warto zachować spokój i zdrowy rozsądek. Jeśli ktoś obcy sugeruje awarię, warto samodzielnie obejrzeć samochód, ale nie podejmować pochopnych decyzji. Najlepiej skontaktować się z zaufanym mechanikiem lub zadzwonić po pomoc drogową. W przypadku uporczywego nagabywania – nie wahajmy się zadzwonić na policję.
Warto też pamiętać, że „gorący samochód” to pojęcie stosunkowo nowe, ale schemat działania oszustów opiera się na znanych psychologicznych trikach: presji czasu, strachu i pozorach profesjonalizmu.
Metoda na „gorący samochód” to kolejny przykład na to, jak kreatywni potrafią być oszuści. Dlatego tak ważna jest czujność i ograniczone zaufanie wobec nieznajomych. Prawdziwa awaria samochodu rzadko zdarza się nagle i bez żadnych wcześniejszych objawów. Gdy ktoś próbuje nas przekonać, że nasze auto lada moment stanie w płomieniach – warto zastanowić się, czy nie ma w tym drugiego dna.