Silicon Valley, Credit Swiss, Deutsche Bank – w ciągu ostatnich kilku tygodni kolejne banki ogłaszają upadłość lub dają sygnały, że są jej bliskie. O ile dla większości osób, nazwa pierwszego z wymienionych nie była jeszcze do niedawna znana, o tyle nazwy dwóch kolejnych zna chyba każdy, kto ma minimalne pojęcie o finansach. Czy upadki bankowych gigantów świadczą już o kryzysie? Jak zachowują się rządy w obecnej sytuacji i czy nasze pieniądze wciąż są bezpieczne? Na te pytania odpowiemy językiem bardziej przyswajalnym, niż ten, z jakim mamy do czynienia w umowach bankowych – zapraszamy do lektury!
Spis treści
Jakie są skutki upadku banku?
Oczywiście, taka upadłość banku stanowi bezpośrednie zagrożenie dla finansów osób, które przechowują w nim pieniądze. W każdym kraju działa organizacja zabezpieczająca depozyty bankowe (w Polsce jest to Bankowy Fundusz Gwarancyjny). Teoretycznie, każda taka organizacja zabezpiecza depozyty jedynie do określonego limitu (w wypadku BFG jest to równowartość 100 tys. euro). Praktycznie jednak, depozytariusze lokat czy kont bankowych po prostu nie wiedzą, w jaki sposób przebiegałaby taka procedura w sytuacji upadku banku. Ta wielka niewiadoma z pewnością nie uspokaja sytuacji na rynku finansowym, a coraz więcej osób zaczyna zadawać sobie pytanie: „Czy pieniądze na moim koncie są na pewno bezpieczne?”.
Pieniądze bezpieczne jak w szwajcarskim banku
10 miliardów dolarów – średnio taka kwota odpływała dziennie z Credit Suisse w ostatnich dniach funkcjonowania tego bankowego giganta. Co to oznacza w praktyce? Lawinowe wycofywanie kapitału przez depozytariuszy tegoż banku było jego ostatecznym gwoździem do trumny. Często, kiedy upada duży bank mamy do czynienia z efektem domina – upadek jednego giganta niesie za sobą upadki kolejnych. Silicon Valley nie był bankiem ukierunkowanym na wąską klientelę – jego głównymi depozytariuszami były firmy IT z doliny krzemowej. Jednak jego upadek odbił się szerokim echem na całym świecie i skłonił depozytariuszy i inwestorów do przemyśleń.
Dlatego każda upadłość banku niesie za sobą negatywne konsekwencje, które wykraczają daleko poza grono jego klientów. Bank jest instytucją zaufania publicznego – jeżeli więc upadnie, to zaufanie zostaje nadwyrężone. W efekcie inwestorzy zaczynają się zastanawiać trzy razy, zanim kupią akcje danego banku, a depozytariusze rozważają wypłatę pieniędzy i zamykanie kont bankowych. Które banki mają największą szansę stać się kolejną kostką domina rozpędzającej się recesji? Oczywiście te, które w danym momencie nie mają najlepszej reputacji. Credit Suisse w ostatnich latach ciężko pracował na spadek zaufania ze strony klientów, o czym szerzej opowiada Damian Olszewski w swoim materiale:
Co robią rządy, aby powstrzymać rozwój kryzysu finansowego?
Recesja, czyli kryzys gospodarczy to coś, czego rządy za wszelką cenę wolałyby uniknąć. Ostatnie wydarzenia jasno pokazały, że politycy podejmą się wszelkich działań, aby ugasić bankowy kryzys. Gwarancje bankowe i rządowe interwencje mają ostudzić nerwy inwestorów i ograniczyć ucieczkę kapitału z kolejnych banków, a więc zahamować wspomniany efekt domina. W największym uproszczeniu – panika inwestorów i spadek ich zaufania względem banków jest zjawiskiem negatywnym i wywołującym kryzys. Dlatego rządy robią wszystko, aby utwierdzić nas w tym, że nasze pieniądze są bezpieczne i nawet jeżeli dany bank upadnie, to wciąż będziemy mieli do nich dostęp.
Dobrym przykładem jest tutaj interwencja Joe Bidena, który zagwarantował, że wszystkie pieniądze depozytariuszy Silicon Valley oraz SVB (czyli innego upadłego banku) zostaną wypłacone. Kolejnym – zielone światło, jakiego udzielił szwajcarski rząd dla przejęcia Credit Suisse przez bank UBS. W skrócie, przejęcie tegoż banku przez swojego głównego konkurenta było możliwe, dzięki nagięciu przepisów, na co oko przymknął właśnie szwajcarski rząd. Następny przykład to próby kojenia nerwów inwestorów przez Narodowy Bank Szwajcarii, który na tydzień przed upadkiem Credit Suisse ogłosił, że udzieli bankowi gigantycznej pożyczki w kwocie 50 mld franków.
Czy mamy już do czynienia z początkiem kryzysu gospodarczego? Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi, bo nie istnieje coś takiego jak jego ramowa definicja. Z pewnością mamy do czynienia z ekonomicznym przetasowaniem, a jego skutki mogą być różne.
Upadki banków nie pomagają w hamowaniu inflacji, podobnie jak ewentualna pomoc rządowa, która gdzieś w końcu sprowadza się do dodrukowywania pieniądza. Miejmy więc nadzieję, że pomoc ta nie będzie na razie potrzebna, a pieniądze na naszych kontach będą bezpieczne na tyle, na ile zapewniają nas o tym banki.