Korekty nosa, wypełnianie ust czy sztuczne wytwarzanie dołeczków to już przeszłość. Medycyna estetyczna wzięła na warsztat nowy trend – foxy eyes, nazywane również designer eyes. Lisie oczy stały się jednym z elementów szablonowej urody, ale gdzie chirurg nie może, tam pośle wizażystę. Jednak czy nadal jest to coś zdrowego i wartego powtarzania?
Spis treści
Być jak Bella Hadid
A więc od początku – o co chodzi? Mamy przecież kocie oczy, smokey eyes, to po co komu inne? Bo miliony chcą być jak siostry Hadid, Kardashian czy Jenner. A te influencerki absolutnie zakochały się w efekcie fox eyes. Legenda głosi, że Bella po prostu się z nimi urodziła. Bardziej realistycznie przyjąć można, że to robota sprawnego chirurga. Efekt lisich oczu sprawia, że nabierają one kształtu migdała, a dzięki uniesionym kącikom nadają twarzy odmłodzenia i otwierają spojrzenie. Wydawałoby się, że to taki element wyglądu, z którym rodzimy się lub nie. Jednak w czasach nieograniczonych możliwości medycyny estetycznej możemy po prostu zapłacić za takie oczy.
https://www.instagram.com/p/B81X0TDgmEi/
Operacja: nowe spojrzenie
Zabieg foxy eyes nie jest już niczym niezwykłym. Aktualnie bardzo popularne jest stosowanie nici PDO, które działają jak lifting i są łatwo rozpuszczalne. W gabinetach medycyny estetycznej stosuje się też wypełniacze, których efekt trwa do dwóch lat i jest to dobra opcja dla tych mniej zdecydowanych. Bardziej inwazyjne są zaawansowane operacje usuwania nadmiaru skóry i podnoszenia powieki. Chirurg poprawia kształt oka, a zabieg ten profesjonalnie nazywa się blepharoplastyką. Eksperci zaznaczają, że każda z metod dedykowana jest innej urodzie, a dużo do powiedzenia ma po prostu pochodzenia. Armeńskie rysy Kardashianek sprawiają, że świetnie kwalifikują się do zabiegu z udziałem wypełniaczy. Anglosaksońskie rysy wymagają natomiast większej ingerencji chirurga, ponieważ skóra Europejek nie zawiera tak dużo kolagenu. Ale istnieją też zupełnie nieinwazyjne metody i tu do akcji wkraczają makijażyści.
https://www.youtube.com/watch?v=8JYoe4xjKNQ
Przechytrzyć skalpel
Ale co z tymi wszystkimi followersami, którzy chcą być jak Bella czy Kendall? Nic prostszego – Instagramowi artyści przybywają z pomocą i czarują wizażem. Efekt foxy eyes podbija internetową sferę beauty, bo optycznie wyciągnąć oko może już każdy. Wystarczy wyregulować brwi tak, aby stanowiły niemal prostą linię skierowaną ku górze, podkreślić je kredką, cieniami przedłużyć powiekę, rozświetlić kąciki i eyelinerem wyrysować trójkąty w samych kącikach oczu. Oczywiście to bardzo skrócona wersja, bo nie jestem wizażystką, ale wiecie, o co chodzi – zupełnie podstawowe kosmetyki z tzw. kolorówki pozwolą każdemu upodobnić się do ulubionych influencerek. Dla mnie to zdecydowanie mądrzejsza opcja niż wizyta w klince.
https://www.instagram.com/p/B77T-FjpKYG/
Makijaż to dla wielu codzienność. Dla innych sztuka lub eksperyment. Ale jest też po prostu pasją i kopalnią trendów. Jednak czy pójście pod skalpel w imię jakichś sztucznie wyznaczanych kanonów piękna nie jest szaleństwem? Rozumiem zabawę cieniami i pęsetką, ale nie modyfikacją w stylu Hadid. Kolejna kwestia to mocno rasistowski wydźwięk całego foxy eyes. Azjaci coraz liczniej wypowiadają się o upodobnianiu białych ludzi do ich charakterystycznych migdałowych oczu, choć jeszcze kilka lat temu ich kształt był globalnie wyśmiewany i traktowany jako gorszy. Przekraczamy kolejną cienką granicę z typowym dla nas zadęciem i klapkami na… oczach.
Przeczytaj też: https://blaber.pl/zdrowie-i-uroda/wizaz-z-innej-planety-kiedy-makijaz-zamienia-sie-w-male-dzielo-sztuki/