„Jesteśmy dopiero w połowie drogi do ćwierćfinałów, spodziewam się trudnego meczu z Mieszkowem Brześć” – powiedział dziennikarzom przed sobotnim spotkaniem Ligi Mistrzów trener piłkarzy ręcznych Vive Tauronu Kielce Tałant Dujszebajew.
W Wielką Sobotę szczypiorniści Vive we własnej hali zmierzą się o godz. 16. z mistrzem Białorusi w rewanżowym spotkaniu 1/8 finału LM. Jak wielokrotnie podkreślał szkoleniowiec kielczan, taki dwumecz należy traktować jako jedną całość. „Najważniejsze, żeby po 120. minucie wynik był dobry dla nas. Teraz mamy cztery bramki przewagi, ale pamiętajmy, że jesteśmy dopiero w połowie drogi” – podkreślił.
Zdaniem Dujszebajewa z pewnością Mieszkow przyjedzie do Kielc bez żadnej presji. Paradoksalnie ze świadomością czterech trafień straty i gry na wyjeździe można wypaść dużo lepiej. „Nie mają nic do stracenia, będą w jakimś sensie rozluźnieni, tym bardziej takie zespoły, mogą być szczególnie groźne. Do tego pamiętajmy, że to dobra drużyna z doświadczonymi zawodnikami w składzie. Zarówno oni jak i Motor Zaporoże pokazali, że mogą grać w mocniejszych grupach A i B” – komplementował rywali.
Szkoleniowiec przypomniał, że już przed pierwszym spotkaniem przestrzegał przed lekceważeniem rywala. Słowa te potwierdziły się na parkiecie, kiedy po pierwszej połowie prowadził Mieszkow 14:12. Dopiero mocna w wydaniu kielczan druga połowa przeważyła szalę zwycięstwa. Ostatecznie wygrało Vive 32:28.
„Wszyscy oczekiwaliśmy ciężkiego spotkania. Atman czy Stojkovic pokazali klasę i całe doświadczenie zabrali ze sobą na parkiet” – podsumował Dujszebajew.
Zapytany, czy myśli już o ćwierćfinale – zaprzeczył. „Nie. Teraz najważniejsze jest sobotnie spotkanie z zespołem z Brześcia. Zresztą, jeśli awansujemy to wcześniej mamy mecze pucharowe, kwalifikacje olimpijskie, więc na myślenie o ewentualnych ćwierćfinałach mamy masę czasu, wcześniej czekają nas inne wyzwania” – podkreślił.
Dujszebajew dobrze ocenił sytuację kadrową przed sobotnim spotkaniem. „Myślę, że 14 zawodników, którzy byli w Brześciu wystąpi w meczu z Mieszkowem. Dodatkowo Paweł Paczkowski wraca do zespołu. Mariusz Jurkiewicz dostanie jeszcze 5-6 dni indywidualnej pracy i myślę, że za chwilę będzie w stu procentach przygotowany” – powiedział.
Z dużym respektem do przeciwnika podchodzi także skrzydłowy Vive Mateusz Jachlewski. „Cztery bramki przewagi to i dużo i mało. Najważniejszym celem powinna być wygrana u siebie, która naturalnie da nam awans dalej. Najlepiej w ogóle nie patrzeć na rezultat sprzed tygodnia” – ocenił.
W podobnym tonie wypowiada się także bramkarz Vive Sławomir Szmal. „W pierwszej połowie pokazali na co ich stać. Myślę, że to jednak nie była pełnia ich możliwości, dlatego podchodzimy do Mieszkowa z dużym szacunkiem” – powiedział. Dodał jednak, że mecze przed własną publicznością motywują. W takich momentach zawsze wchodzi w grę walka o zwycięstwo, niezależnie od bramkowej zaliczki.
Sobotnie spotkanie rozpocznie się o 16. w Hali Legionów przy ul. Leszka Drogosza w Kielcach. Mecz cieszy się dużym zainteresowaniem zagranicznych mediów. Jak podała w czwartek Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) spotkanie będzie transmitowane przez telewizje nadające w 11 krajach. (PAP)
mjk/ co/